post-title Poszły z dymem

Poszły z dymem

Poszły z dymem

 RETROHITY 

Tym razem cofniemy się do epoki minionej, w której palenie papierosów było oznaką codzienności. Nie, nie będziemy namawiać do palenia, absolutnie nie! Prawda jest jednak taka, że dawniej palenie było powszechne – palono w pociągach, na dworcach, ba, nawet w szpitalach! I było to czymś normalnym. Przenieśmy się więc w czasie.

Dwudziestolecie międzywojenne było okresem, kiedy nie tylko na polskiej wsi, ale też i w miastach wzrosła sprzedaż wyrobów tytoniowych. Papierosy upodobali sobie nie tylko mężczyźni, ale i kobiety.

Po II wojnie światowej sytuacja nie uległa zmianie, wręcz przeciwnie – obrazki przedstawiające klasę robotniczą z papierosem nie należały do rzadkości. Papieros był nawet pewnym symbolem męskości i siły. W odróżnieniu od alkoholu.

Hipokryzja

Palili niemal wszyscy i niemal wszędzie: w pracy, na zabawach, w domach, w lokalach, nawet w ośrodkach zdrowia. Paliły gwiazdy i zwykli ludzie. Co prawda cenzura dbała, by dygnitarze i członkowie partii rządzącej nie pokazywali się z papierosem w ustach, ale dyrektor czy kierownik  takich ograniczeń już nie miał.

Oczywiście, każdy wiedział, że palenie jest szkodliwe, ale ważniejsze były wpływy do budżetu państwa. Dane statystyczne podają, że kiedyś papierosy paliła ponad połowa społeczeństwa, a w 1982 r. osiągnięto rekord – paliło  ponad 70% mężczyzn i 50% kobiet. Średnia liczba wypalonych papierosów wynosiła 20 sztuk dziennie na osobę. Dla budżetu państwa podatek od produktów tytoniowych stanowił solidny zastrzyk finansowy.

Nie zaprzestano palenia nawet w czasie stanu wojennego, kiedy to papierosy były na kartki, które otrzymywali wszyscy – i palacze, i niepalacze. Co sprytniejsi w czasach kryzysu potrafili sobie załatwić papierosy cięte, które stanowiły odpad powstały przy produkcji – te sprzedawano na wagę i… spod lady.

Papieros wszechobecny

Czy pamiętacie jeszcze czasy, kiedy każdy wagon przedziałowy pociągów dalekobieżnych miał pierwsze trzy przedziały przeznaczone dla palących, a pociągi podmiejskie miały dla nich wyznaczony cały jeden człon? Kiedy dalekobieżne autobusy PKS miały  wydłużone 10-minutowe postoje na papierosa? Kiedy nieodzownym elementem każdego dyrektorskiego biura była potężna popielniczka ze szkła, a w co lepszych miejscach z kryształu? Kiedy nawet w placówkach medycznych czy szpitalach ustawione były duże popielniczki na długiej nodze ze stopką? Dziś to nie do pomyślenia…

Z paleniem się nie walczyło. Paliło się wszędzie, w pomieszczeniach zamkniętych i  na zewnątrz – piktogramy z przekreślonym papierosem pojawiały się rzadko. Nawet dla dzieci produkowano gumy do żucia w kształcie papierosa, zapakowane w papier woskowy o identycznym nadruku co papierosy z filtrem.

Zagraniczne lepsze

Polski przemysł tytoniowy nie produkował papierosów najwyższej jakości, dlatego też  bardziej ceniono marki zachodnie, a ówczesny I sekretarz Komitetu Centralnego PZPR Edward Gierek, dokonując wyboru licencji zakupionych przez PRL na Zachodzie, wybrał Coca-Colę i… Marlboro.

Papierosy produkcji zachodniej były znane w Polsce już w czasach II RP, co zmieniło się po wojnie. Zawsze jednak można je było kupić nielegalnie dzięki marynarzom czy pilotom. Porty w Gdyni czy Szczecinie lub na warszawskie Okęcie stanowiły pomost między siermiężnym PRL-em a Zachodem. Pomocnikami rozprowadzającymi zachodni towar byli taksówkarze albo… celnicy, którzy zarekwirowany towar nie zawsze oddawali do składu celnego.

Dawno – niedawno

Dawniej w każdym dobrym domu była odłożona w szufladzie paczka lepszych papierosów, takich jak Marlboro czy Chesterfield, którymi częstowano ważnych gości. Na co dzień palono takie popularne wówczas marki, jak: Popularne, Klubowe, Wiarus, Zefir, Yugo, Sport, Radomskie, Mocne, Extra Mocne, Łódzkie, Junak, Giewont, Mocne, Carmen, Caro, 476, 8 i pół.

I choć ja sam nigdy nie paliłem i nie należałem do zwolenników palenia, to uważam, że warto wiedzieć coś na temat pewnej dawnej wręcz mody na palenie, która dziś – gdy oglądamy starsze filmy – dziwi i wydaje się niestosowna, niemożliwa, wręcz jak z innej planety.

Andrej Ivanič

MP 7-8/2023