post-title Papier, włókno, tkanina

Papier, włókno, tkanina

Papier, włókno, tkanina

 Z NASZEGO PODWÓRKA 

„Obiekty, które prezentujemy, wymagają wielomiesięcznej pracy, dlatego ta wystawa jest tak unikatowa“ – zachwala dzieła jedna z autorek prac, pokazanych w ramach wystawy zatytułowanej „Papier, włókno, tkanina“, dostępnej w Instytucie Polskim w Bratysławie.

Tą artystką jest Agnieszka Chrzanowska-Małys z Sosnowca, znana słowackiej Polonii, choćby z warsztatów artystycznych, prowadzonych trzy lata temu podczas weekendowego wydarzenia Klubu Polskiego w Kočovcach czy w Szkole Polskiej w Bratysławie. Przytakują jej dwie koleżanki: Elżbieta Zrobek z Gliwic i Sylwia Lis-Persona z Lublina.

W Instytucie Polskim zawisły także prace ukraińskiej twórczyni Olgi Didkivskiej. „Zaczęło się od włókna, którym zajmuje się nasza ukraińska koleżanka. To ono było jej codziennością przed wybuchem wojny na Ukrainie, potem była ucieczka do Polski, gdzie spotkała dyrektor Instytutu Polskiego Annę Opalińską“ – mówi Chrzanowska-Małys, opisując pomysł stworzenia wystawy trzech polskich artystek, wspierających tę ukraińską. „Włókno jest elementem spajającym nas wszystkie“ – dodaje.

Wszystkie trzy polskie artystki zajmują się malarstwem i papierem ręcznie czerpanym. Połączyła je Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie studiowały w różnym czasie. Efekty ich barwnej pracy twórczej oczarowują. „Odbiorca, przychodząc na wystawę, wchodzi w dodatkowy proces odczuwania i przyglądając się obiektom może dostrzec krajobrazy, obiekty, bo naszym celem jest zachęcać do przemyśleń, odbierać to, co tworzymy, w indywidualny sposób“ – komentuje Chrzanowska-Małys.

„To ekologiczna wystawa: same zbieramy materiały, preparujemy je, a papier otrzymujemy ręcznie dzięki starej technologii chińskiej“ – opisuje Elżbieta Zrobek, obiecując, że oglądając wystawę, będziemy czuć się bliżej przyrody.

Na koniec rozmowy dopytuję o intrygujące przedmioty czarnego koloru, przypominające koszyczki, stojące na podłodze w kąciku w galerii. „To urny, które symbolizują bliskie mi osoby, które już odeszły. Wewnątrz nich są kwiaty“ – wyjaśnia Sylwia Lis-Persona.

To nostalgiczny element barwnej wystawy, której kolory nie krzyczą, ale uspakajają. „Przywiozłyśmy dużo więcej prac, ale musimy też umieć selekcjonować, co pasuje, a z czego trzeba zrezygnować. Czy nam się udało?“ – zastanawia się Agnieszka Chrzanowska-Małys. By uzyskać odpowiedź, trzeba odwiedzić Instytut Polski w Bratysławie. Wystawa będzie dostępna do 31 października.

mw

Zdjęcia: Stano Stehlik

MP 10/2023