Gdy „chcieć“ to jednak za mało

Rozpoczęcie nowego roku to wyjątkowy moment. Zegar wybija północ, fajerwerki rozświetlają niebo, a my wszyscy obiecujemy sobie, że od jutra będzie lepiej, bo kto wie, co przyniesie ta nowa liczba w kalendarzu. To czas, kiedy nadzieja miesza się z nieśmiałością, a noworoczne postanowienia stają się najczęściej używanym hasztagiem w mediach społecznościowych.

W tym czasie stajemy się mistrzami motywacji i strategami planującymi kolejne 12 miesięcy. Czas przestaje mieć znaczenie. Na kilka godzin, a nawet dni zapominamy o prozie życia, wierząc, że magiczny pierwszy dzień roku zamieni nas w zupełnie nowe, lepsze wersje nas samych.

Nowy Rok jest jak restart komputera, jak biała kartka, którą można zapisać od nowa. Wszyscy stajemy się bohaterami we własnych wyobrażeniach, wierząc, że oto nadeszła chwila, gdy nasze życie zmieni się o 180 stopni. Obiecujemy więc sobie, że schudniemy, rzucimy palenie, znajdziemy więcej czasu dla rodziny, zadbamy o zdrowie, nauczymy się nowego języka, zaczniemy ćwiczyć lub oszczędzać pieniądze tylko po to, by wkrótce odkryć wyprzedaże.

Zaczyna się od ambitnych planów, a kończy… no cóż, różnie. Początek roku to złoty okres dla siłowni i księgarni motywacyjnych. Ludzie tłumnie kupują karnety i poradniki, jak zmienić swoje życie, ale już w połowie miesiąca sprzęt sportowy leży w szafie, a książka ląduje na półce obok zeszłorocznego poradnika. Ot, zderzenie z rzeczywistością.

Zatem co tak naprawdę zmienia się w Nowy Rok, tak bardzo wyczekiwany przez wielu zmęczonych już w jego połowie? Prawda jest taka, że w Nowy Rok zmienia się niewiele. Świat wygląda identycznie, a jedyne co różni go od tego z 31 grudnia, to nasza wiara, że tym razem uda się coś zmienić, osiągnąć czy naprawić. To jak z aktualizacją systemu w telefonie – niby nowe funkcje, ale bateria dalej pada w pół dnia.

Zaczynamy jednak rok z nadzieją, bo to jest czas, kiedy możemy wszystko zacząć od nowa, przynajmniej do momentu, gdy nasza codzienność znowu nas dogoni. Taka noworoczna ironia życia, ot co!  Nowy Rok to czas, kiedy sami ze sobą podpisujemy umowę. Nawet jeśli 1 stycznia zaczynamy od oglądania w pidżamie po raz kolejny raz „Kevina“ lub koncertu noworocznego z Wiednia i obietnic, że od jutra wszystko się zmieni, to przynajmniej próbujemy. Bo co złego może być w nadziei, że tym razem się uda.

Życzmy więc sobie szczęśliwego nowego roku, pełnego pięknych momentów i wytrwałości z noworocznymi postanowieniami, które może i przetrwają tylko tydzień. Ważne jednak, by zacząć nowy rok z nadzieją i odrobiną humoru.

Życzę Państwu, by rok 2025 był rokiem przepełnionym radością, miłością i nowymi nadziejami. Niech jego każdy dzień będzie niezapomniany.

Magdalena Zawistowska-Olszewska

MP 1/2025