KINO OKO
Ten poetycki wers pochodzi z wiersza Czesława Miłosza „Piosenka o końcu świata”. Cytat ten wykorzystany został w tytule książki, będącej zapisem rozmowy ze znakomitą nieżyjąca już niestety etyczką, filozofką prof. Barbarą Skargą. (Bardzo polecam tę publikację. Naprawdę warto przeczytać!) I wreszcie tę poetycką frazę – „Innego końca nie będzie” – uznała Monika Majorek za najlepszy tytuł dla swego fabularnego debiutu.
Film pojawiał się na ekranach kinowych miesiąc temu. Wcześniej pokazywany był na różnych festiwalach i miał dobre przyjęcie. Nagroda publiczności na Warszawskim Festiwalu Filmowym też była znakiem, że porusza on wrażliwość widzów.
Jak poradzić sobie z życiem, kiedy nagle i niespodziewanie los czyni nam i w nas niezapowiadaną zmianę? Jak ułożyć sobie na nowo świat, gdy odchodzi ktoś ważny i bliski? Młodzi bohaterowie filmu „Innego końca nie będzie” doświadczają i przeżywają śmierć ojca, a ich matka postanawia uprzątnąć, a może nawet zlikwidować przeszłość. Chce rozpocząć nowe życie, bo uważa, że śmierć męża nie może być i jej końcem.
To wnikliwy i przejmujący film psychologiczny, w którym reżyserka i scenarzystka zarazem chce pokazać widzom, że czas żałoby bywa bardzo różnie rozprowadzany w sercach najbliższych. Intymna opowieść o nieodwracalnej stracie, ważnej dla bohaterów filmu, każdego dotyka inaczej. Nie ma tutaj wspólnoty nawet wtedy, kiedy wszyscy szukają wsparcia w sobie nawzajem. A co dopiero, kiedy w sercu matki, żony toczy się zupełnie inny proces niż w pamięci osieroconych dzieci. I wiek bohaterów nie ma tutaj specjalnego znaczenia. Dorosłość w takiej sytuacji w niczym nie pomaga.
Główną bohaterką opowieści jest Ola, młoda fotografka, która mieszka w Warszawie. Jest atrakcyjna i dobrze notowana zawodowo. To bardzo dobra rola Mai Pankiewicz, aktorki rozpoznawalnej, z sukcesami, ale nagradzanej i docenianej głównie w teatrze. W tym filmie stworzyła świetną kreację – mieniącą się jej wrażliwością i charakterem (aktorkę można również oglądać w świetnym serialu „Morderczynie“ na Netflixie).
A zatem kiedy Ola dowiaduje się o śmierci ojca, wraca do rodzinnej miejscowości, by razem z młodszym rodzeństwem i matką rozstrzygnąć problemy z przeszłości i uporać się z teraźniejszością. Matka (świetna po raz kolejny Agata Kulesza) postanawia sprzedać dom. Chce zlikwidować przeszłość, pozbywając się niemal wszystkich rzeczy po zmarłym.
A Pipek (Sebastian Dela) i Ajka (Klementyna Karnkowska), młodsze rodzeństwo Oli, mają wspierać matkę w jej działaniach. Jednak Ola nie chce wyrzucać do kontenera rodzinnej przeszłości i wspomnień po tacie. Buntuje się przeciwko pomysłom matki i szuka sobie sojuszników, oczywiście w rodzeństwie. Postanawia odtworzyć, a może powtórzyć sytuacje z przeszłości. Ogląda razem z rodzeństwem stare fotografie i kasety video. I na nowo robi zdjęcia, w tych miejscach z dzieciństwa, które mają przypominać zdarzenia i emocje sprzed lat.
Czy takie działanie przyniesie Oli uspokojenie? Czy da się przywrócić przeszłość i jeszcze raz zatrzymać w kadrze sytuacje, w których bywało się szczęśliwym? Reżyserka podpowiada w tym filmie różne rozwiązania, ale też udowadnia, że powroty do przeszłości bywają często iluzją. W kilku scenach retrospektywnych pojawia się ukochany tata Oli. W tej roli Bartłomiej Topa, wyciszony, spokojny, starający się, by córka zapamiętała go jak najlepiej i jak najdłużej.
„Innego świata nie będzie” to film, który trąca nas niepokojem, ale również wycisza. Rodzinne traumy zapisują ślady, czasami bolesne. Po wyzwoleniu z nich następuje swoiste uspokojenie. Adekwatne do sytuacji napięcia udaje się reżyserce w tym filmie osiągnąć. Psychologiczne kino jest ważne wtedy, gdy robi film osoba o wysokim stopniu własnej wrażliwości. Majorek na pewno umie obserwować i analizować, a co ważniejsze rozumie wagę doświadczeń i lęków. I nie odbiera w tym filmie nadziei, chce ją dać swoim bohaterom i widzom.
Namawiam Państwa na to kino. Dajmy sobie chwilę na refleksję i spokojną analizę, bo „innego świata nie będzie”.
Alina Kietrys