WSPOMNIENIA (NIE)DAWNE
W latach 70. do pracy w charakterze kierowcy w Konsulacie Generalnym PRL w Bratysławie przysłano pewnego mężczyznę. Pracowałam wtedy w Ośrodku Kultury Polskiej.
Kiedy w drzwiach tej instytucji pojawił się ów niepozorny człowiek i z wyraźnie rosyjskim akcentem zapytał: „A Wielka Encyklopedia u was jest?“ – przytaknęłam i poprosiłam, żeby skonkretyzował, który tom go interesuje. Mężczyzna otworzył tom z literą „h“ i wyszukał hasła: „Jan Hempel“.
Przyznał, że Hempel był jego ojcem. A ja z niedowierzaniem czytałam na dwu stronach Wielkiej Encyklopedii fascynujący życiorys człowieka, który idei poświęcił nie tylko własne życie, ale – jak się później okazało – także losy własnej rodziny.
„Działacz robotniczy, spółdzielczy i komunistyczny, publicysta, literat… – czytałam w encyklopedii o Hemplu – współzałożyciel spółdzielni mieszkaniowej i spółdzielni spożywców, w Polsce sanacyjnej parokrotnie więziony.
Wraz z rodziną wyemigrował do Związku Radzieckiego pod opiekuńcze skrzydła Stalina. Był tu działaczem Kominterny (Międzynarodówki Robotniczej). Po fałszywym oskarżeniu o szpiegostwo w roku 1937 Jan Hempel został uwięziony i stracony“.
O dalszych losach młodego Hempla dowiedziałam się nieco później. Małżonka Jana Hempla, która pracowała w gabinecie Feliksa Dzierżyńskiego, również naszego rodaka złej sławy, została uwięziona i skazana na wieloletnie więzienie. Małoletnie dzieci – dziewczynkę i chłopca – umieszczono w domu dziecka, gdzie przebywały pod zmienionymi nazwiskami.
Młody Hempel w wieku 18 lat został wcielony do wojska i wysyłany wraz z innymi „bezprizornymi“ na pierwszą linię frontu wojny z Japonią. Po napaści Hitlera na ZSSR wraz z Armią Czerwoną jako czołgista przemierzył cały szlak bojowy do Berlina. Po wojnie wrócił do ZSRR, bo innej ojczyzny nie znał. Jako kierowca ciężarówki przemierzał szlaki Sybiru.
Jedna z krewnych, która wojnę przeżyła i wróciła do Warszawy, rozpoczęła poszukiwania dzieci Jana Hempla przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Jakie były losy dziewczynki, nie wiem, ale udało się ustalić miejsce pobytu młodego Hempla i spowodować, że zatrudniono go w charakterze kierowcy w naszej ambasadzie w Moskwie. Następnie udało się go sprowadzić z jego nową rodziną do Polski.
Mogłoby się wydawać, że człowiek, który doznał tylu cierpień i przeciwności losu, będzie zgorzkniały i obrażony na cały świat. Wprost przeciwnie! Był życzliwym, uczynnym i pełnym humoru człowiekiem, sypał anegdotami jak z rękawa.
Przeważnie opowiadał dowcipy polityczne o kraju, z którego powrócił, co w tym czasie nie było zupełnie bezkarne. Był typowym przykładem człowieka uwikłanego nie z własnej woli w maszynerię historii zbrodniczego reżimu. Takich jak on, było zresztą mnóstwo. Nie wiem, czy jeszcze żyje, ale w Bratysławie pozostawił jak najlepsze wspomnienia.
Stanisława Hanudelová