SŁOWACKIE PEREŁKI
Listopad to najsmutniejszy miesiąc, podobnie jak historia jednego z najokazalszych i najbardziej luksusowych pieszczańskich hoteli, którego czas świetności dawno przeminął i być może już nigdy nie powróci. Spacerowałam po znanej uzdrowiskowej miejscowości Pieszczany (Piešťany), chętnie odwiedzanej ze względu na unikatowy skład gorących wód termalnych, których właściwości znane są od średniowiecza.
Moją uwagę zwróciła wielki, ponadstuletni budynek, niestety w fatalnym stanie. Kiedyś był to piękny i nowoczesny jak na tamte czasy Grand Hotel Rónai, znany najpierw jako Grand hotel Royal, a później jako hotel Slovan. Wybudowany został w 1906 roku przez firmę Durvay według projektu austriackiego architekta Adolfa Oberländera.
Inwestorem był budapesztański przedsiębiorca Adolf Rónai, od którego nazwiska pochodziła nazwa hotelu. Na początku minionego wieku Grand Hotel Royal był największym i najbardziej wytwornym hotelem, znakiem luksusu, przepychu, dostępnym tylko dla ludzi bogatych, wpływowych lub z wyższych sfer.
Okazały budynek posiadał eleganckie pokoje z serwisem początkowo dla 120 gości (później nawet dla 246 osób), wykwintnie zdobione salony, czytelnię, tarasy zarówno otwarte, jak i zadaszone, loggie, zimowy ogród, kawiarnię, jadalnię, salę taneczną oraz muzyczną z doskonałą akustyką, windę, centralne ogrzewanie, oświetlenie elektryczne, wodociągi, a przede wszystkim spa z eleganckim wyposażeniem.
Całości dopełniał malowniczy widok na rzekę Wag oraz park. Bawiący tu goście wypoczywali w pięknych wnętrzach, korzystając z dobroczynnych zabiegów wód termalnych, przechadzając się po okolicy oraz smakując wykwintnych dań kuchni francuskiej i węgierskiej w hotelowej restauracji.
Obecnie po dawnym splendorze tego miejsca nie ma śladu. Nie ma też gości pijących najlepszej jakości trunki na wystawnym hotelowym tarasie. Budynek, będący niegdyś obiektem podziwu i zachwytu, od 30 lat niszczeje, a widok obskurnych ścian z odpadającym płatami tynkiem i zabitych deskami okien jest miejscem strachu i wstydu. Chociaż budynek wygląda przygnębiająco, to jednak jego misterne wykusze, arkady czy wieżyczki nadal przyciągają wzrok.
Budynek jest ciekawy pod względem architektonicznym – zaprojektowano go tak, by konstrukcja wytrzymała na terenach w pobliżu rzeki. W latach 20. minionego wieku poziom wód gruntowych był w tym miejscu wyższy niż teraz, często dochodziło do podtopień i powodzi. Przy budowie hotelu zadbano też, by szczegóły konstrukcyjne były zarówno dziełami rzemieślników, jak i artystów – np. żeliwne poręcze schodów, drewniana ściana działowa z zegarem w głównej hali oraz liczne elementy dekoracyjne.
Od 1985 roku hotel jest nieczynny. Siedem lat później spółka Bex Bau GmbH z Wiednia rozpoczęła pierwsze prace rekonstrukcyjne. Miały się one zakończyć pod koniec 1994 roku, a uroczyste otwarcie planowano wiosną roku następnego. Niestety, tak się nie stało na skutek nieustannych konfliktów oraz nacisków politycznych. Obecny właściciel hotelu – Słowackie Uzdrowiska – chciał sprzedać budynek, czym wywołał sprzeciw dawnych zainteresowanych stron.
Firma Bex Bau GmbH poprosiła nawet pieszczańską prokuraturę o zablokowanie sprzedaży hotelu potencjalnemu nabywcy. Dziś ta dawna perła Pieszczan, będąca zabytkiem kultury oraz świadkiem tutejszych festiwali muzyki klasycznej, balów, kongresów, sympozjów oraz bujnego życia uzdrowiskowego, stale obraca się w ruinę i tylko dawne fotografie i pocztówki przypominają, że kiedyś hotel był dumą i ozdobą miasta.
Magdalena Zawistowska-Olszewska
zdjęcie: autorka