CO U NICH SŁYCHAĆ?
Ubiera takie gwiazdy, jak Doda czy Anna Popek. Z sukcesami realizuje pokazy mody na światowym poziomie. Jej serce należy do Słowaka, stąd część życia spędza w jego ojczyźnie, a konkretnie w Trenčianskich Teplicach, którymi oboje są zachwyceni. Tą miłością zaraża też polskich przyjaciół, którzy tu chętnie ich odwiedzają. Nam się udało z tą uroczą parą spotkać i porozmawiać nie tylko o planowanej na październik wystawie, przygotowywanej wspólnie z Klubem Polskim.
Szyk i elegancja
Umawiamy się w kawiarni Na korzew Trenčianskich Teplicach. Widzę ją z daleka. Choć mamy się dopiero poznać, jestem pewna, że to ona, gdyż emanuje z niej szyk, wdzięk i elegancja, połączone z pewną nonszalancją. Jak się za chwilę przekonam podczas rozmowy, Kamila Zielińska modą żyje, na modzie się zna i modę kreuje.
Kiedy zajmujemy miejsce przy kawiarnianym stoliku, dowiaduję się, że jej życiowy partner jest współwłaścicielem lokalu i to jest główna przyczyna, która od kilku lat trzyma tę trzyosobową rodzinę w Trenčianskich Teplicach. Tu mieszkają od wiosny do jesieni, tu odwiedzają ich znajomi, którym Kamila pokazuje to urokliwe miejsce na Ziemi. „Mało kto z Polaków wie o tym kurorcie, który jest na miarę tych szwajcarskich, tylko bliżej Polski i taniej“ – ocenia moja rozmówczyni.
Swoich gości zabiera na wycieczki rowerowe, podczas których podziwiają okolice. Oprócz tego chętnie ćwiczy na świeżym powietrzu w miejskim parku lub odwiedza niedawno odnowione kultowe kąpielisko Żaba. Chwali też możliwości relaksacyjne i zabiegowe, jakie kurort oferuje.
Sprzedawczyni lodów
Mężczyzna życia Kamili, Daniel Sersen, był reprezentantem Słowacji w tenisie. W kawiarni, w specjalnej gablocie stoją puchary, które zdobył podczas kariery sportowej. Kiedy pytam Kamilę, jak się poznali, wspomina spotkanie towarzyskie podczas mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 roku, na którym zostali sobie przedstawieni. Od razu wpadli sobie w oko. Daniel mieszkał już wtedy w Warszawie.
Tu ściągnęła go pewna rodzina, która wypatrzyła go sobie jako idealnego trenera tenisa dla córki. Dziś Kamila i Daniel wraz z 4-letnim synkiem Marcelem tworzą szczęśliwą rodzinę. Dziecko wyrasta w dwujęzycznej rodzinie, gdyż tato do niego mówi po słowacku, mama po polsku. „Kiedy spędzamy więcej czasu na Słowacji, wtedy szybciej łapie język, tu jest w naturalny sposób zmuszony do rozmów po słowacku“ – ocenia mama chłopca. Ona sama z uśmiecham wspomina, jak sześć lat temu uczyła się słowackiego, sprzedając lody w Trenčianskich Teplicach. „Najtrudniej było wypowiedzieć štyri“ – wspomina, śmiejąc się przy tym.
Jedną nogą tu, jedną tam
Kiedy pytam moją rozmówczynię, czy zamierzają się przeprowadzić na stałe do Trenčianskich Teplic, mówi mi o swoim dylemacie. „Chętnie byśmy tu zamieszkali na stałe, nawet szukamy jakiegoś loftu, który moglibyśmy przerobić na dom i moją pracownię, ale z drugiej strony to w Warszawie mam swoje klientki, więc wciąż jestem jedną nogą tu, jedną tam“ – zdradza. Ta projektantka mody od wielu lat buduje z sukcesem swoją karierę w Polsce. Z kolei Daniel z racji prowadzonego lokalu, by dopilnować biznesu, musi być na miejscu.
Ale i Kamila włożyła tu sporo swojej pracy. Kilka lat temu wymyślała desery lodowe, pokazuje mi też ciężkie, piękne bordowe zasłony, które uszyła własnoręcznie. Dopytuje mnie też o słowacką Polonię, której jest ciekawa, i z zadowoleniem mówi, że w tutejszej parafii jest polski ksiądz (dobrze znany Polonii ksiądz Ługowski), który chrzcił ich syna.
Praca pasją
Kamila pochodzi z Bydgoszczy, gdzie studiowała kosmetologię. Jednak zwyciężyła inna pasja – zamiłowanie do mody, dlatego w Warszawie skończyła szkołę projektowania i kostiumografii. W dzieciństwieubierała lalki, teraz dorosłych. „Chyba nie mogło być inaczej, jedna babcia była krawcową, a druga sprzedawała materiały“ – wspomina z uśmiechem czasy dzieciństwa, spędzanego u jednej lub drugiej babci: w Katowicach lub w Kujawsko-Pomorskiem.
Kiedy pytam ją, co jest jej największym sukcesem zawodowym, skromnie mówi, że chyba jeszcze wszystko przed nią i po chwili namysłu dodaje: „Na pewno największym sukcesem jest to, że moja praca jest jednocześnie pasją“. Jak się za chwilę przekonam, ta urocza dziewczyna ma na swoim koncie już naprawdę sporo osiągnięć.
Czerwona suknia
Modą zajmuje się od 2006 roku. Kiedy wystartowała w najbardziej elitarnym, międzynarodowym konkursie „Złota Nitka“, została nagrodzona najważniejszą nagrodą prasy zagranicznej ASVOF, a jej kolekcję wyróżniła Diane Pernet (z czasopisma ELLE), co spowodowało, że została ona opublikowana w 2010 roku w brytyjskim czasopiśmie Vogue. „Wtedy wiedziałam, że idę w dobrym kierunku“ – kwituje Kamila, której prestiżowe uznania dodały wiatru w żagle – tworzyła kolekcję za kolekcją. Przyszły też propozycje współpracy przy filmie braci Skolimowskich „Ixjana.
Z piekła rodem“, gdzie ubierała Annę Dereszowską i Borysa Szyca. Dziś wśród jej klientów są takie gwiazdy, jak Agata Załęcka, Anna Popek czy piosenkarka Doda. „Na 33. urodziny Dody, które były inspirowane Alicją w krainie czarów, stworzyłam dla niej ręcznie wyszywany kostium Szalonego Kapelusznika“ – wspomina Kamila.
Z nostalgią też mówi o kreacjach stworzonych dla Anny Cyzon, Polki mieszkającej w Kanadzie, która występowała w Polsce w programach typu talent show, ale i podczas 55-lecia pracy scenicznej Stana Borysa. „Stworzyłam dla niej piękną czerwoną suknię z koronką, z odkrytymi plecami. Od kiedy ją zobaczyli w Kanadzie, mam zamówienia od Kanadyjek, więc szyję, pakuję w karton i wysyłam“ – opisuje, nie kryjąc zadowolenia. I choć to nie są tanie kreacje, to klientki ustawiają się do niej w kolejce. „Często zamawiają z wyprzedzeniem na jakieś specjalne okazje, więc muszę pilnować terminów, żeby nie dzwoniły zdenerwowane“ – mówi Kamila, która ze swoimi klientkami się zaprzyjaźnia.
Na fastrydze do ślubu
Najbardziej ceni własną niezależność i to, że nie musi siedzieć za biurkiem przez osiem godziny. A kiedy jest konieczność, rzuca się w wir pracy, tak jak wtedy, kiedy dla firmy Avon tworzyła przez siedem dni kolekcję siedmiu sukien wieczorowych, inspirowanych perfumami. „Rano o trzeciej wstawałam, jechałam na targ, żeby wybrać świeże kwiaty, ręcznie je przyklejałam, potem przyszywałam“ – wspomina.
Dopytuję ją o inne stresujące sytuacje. Wówczas przypomina sobie zrozpaczony głos w telefonie od klientki z Belgii, dla której uszyła suknię ślubną. Na cztery godziny przed ślubem w sukience pękł zamek! Okazało się, że klientka przytyła i kreacja tego nie wytrzymała. Jak sobie nasz rozmówczyni poradziła w tej sytuacji? „Byłam zestresowana, wiedziałam, że na odległość nie mogę pomóc, więc świadkowej poleciłam, żeby zszyła sukienkę już na pannie młodej“ – opisuje. „I tak na fastrydze poszła do ślubu, ale małżeństwo ma udane“ – dodaje z uśmiechem.
Złota Fatima
Pytam moją rozmówczynię o jej najciekawszą kolekcję, a ona jednoznacznie wskazuje na tę ostatnią – „Ebony”, która jednocześnie była, jak sama twierdzi, najtrudniejsza. To kolekcja ubrań inspirowanych kulturą masajską, zdobiona przywiezioną z Kenii biżuterią. „Przez półtora roku wyszywałam ręcznie wszystkie zdobienia, w ten sposób nie marnowałam czasu, siedząc w domu po urodzeniu dziecka“ – opisuje z uśmiechem.
Tę kolekcję pokaże w ramach projektu Klubu Polskiego w Ilavie. Jak się okazuje, to nie będzie jej debiut na Słowacji, bowiem w ubiegłym roku wzięła udział w pokazach „Trenczyn – miasto mody“, gdzie została narodzona Złotą Fatimąw kategorii suknie ślubne i suknie wieczorowe.
W góralskiej chuście
Na koniec jeszcze z kobiecej ciekawości pytam moją rozmówczynię, czy ma przepastne szafy, pełne ubrań, ale Kamila zaprzecza. Jak się domyślam z naszej rozmowy i obserwacji, ta kobieta ma w sobie specyficzną lekkość – założy na siebie cokolwiek, ale tak finezyjnie, że od razu wygląda to niebanalnie. Kamila modą się bawi i wychodzi jej to doskonale. „Pojechałam na lotnisko odebrać koleżankę góralkę, więc żeby jej zrobić przyjemność, włożyłam sukienkę, którą stworzyłam z góralskiej chusty. Kilka osób mnie zaczepiło, skąd ten model“ – opisuje i już wie, że uszyje takich więcej, bo zdjęcie tej kreacji robi furorę na socjalnych sieciach.
Na koniec naszej rozmowy Kamila przypomni sobie, że właśnie rozpoczęła prace nad nowym projektem: pisze artykuły o modzie dla portalu „Kobieta z klasą”. Pierwszy poświęcony był ikonom mody. A między zdaniami dowiaduję się też, że maluje obrazy.
Brawo, Kamila, z niecierpliwością czekamy na pokazy mody w ramach imprezy Klubu Polskiego i liczymy na inspirującą obecność wśród słowackiej Polonii.
Małgorzata Wojcieszyńska, Trenczańskie Cieplice
Zdjęcia: Stano Stehlik