Józef Hofmann, pianista i wynalazca

wirtuoz z wieloma patentami w kieszeni

 POLAK POTRAFI 

Muzyka i nauki ścisłe podobno mają ze sobą wiele wspólnego. Porządek i harmonię muzycznych utworów można porównać do rządzących w matematyce reguł. Co ciekawe, życie niektórych ludzi również może o tym świadczyć. Chciałbym przypomnieć postać jednego z najwybitniejszych polskich pianistów, z którego pomysłów i inwencji – nie wiedząc o tym – korzystamy na co dzień.

 

Genialne dziecko

Józef Hofmann urodził się w 1876 roku w Krakowie. Jego pierwszymi nauczycielami muzyki były starsza siostra i ciotka, jednak wkrótce ich funkcję przejął ojciec Kazimierz, popularny kompozytor muzyki teatralnej. Szybko ujawnił się talent małego Józefa, który swój pierwszy koncert dał w wieku 5 lat.

Kiedy rodzina Hofmannów przeprowadziła się do Warszawy, Józef zaczął regularnie koncertować (m.in. na deskach Teatru Wielkiego), aby zdobyć fundusze na zagraniczny wyjazd. Grę młodego pianisty chwalił sam mistrz Anton Rubinstein. W latach 1886-1887 do listy odwiedzonych miast dołączają światowe metropolie: Berlin, Praga, Kopenhaga, Paryż i Londyn. Intensywne tournée po Stanach Zjednoczonych (52 koncerty w 70 dni!) wprawia w zachwyt recenzentów New York Timesa.

„To nie była nadzwyczajna gra jak na dziecko, to była nadzwyczajna gra jak na człowieka” –  pisano po debiucie 11-letniego Józefa w Carnegie Hall. Nacisk amerykańskiego Towarzystwa Przeciwdziałaniu Okrucieństwa Wobec Dzieci wpłynął na rodziców Józefa, którzy przyjęli stypendium amerykańskiego biznesmena w wysokości zawrotnej sumy 50 tys. dolarów. Warunek: Józef do osiągnięcia pełnoletności ma się poświęcić tylko dalszej nauce.

 

Gdy uczeń przerasta mistrza

Polski pianista przeniósł się do Berlina, gdzie szlifował swoje umiejętności m.in. pod okiem wybitnego Moritza Moszkowskiego. Ten wkrótce przyznał, że „chłopiec wie o tyle więcej ode mnie i gra o tyle lepiej niż ja, że nie wiem, jak mam go uczyć”. Jedyną osobą, która mogła coś przekazać polskiemu geniuszowi, pozostawał tylko słynny Anton Rubinstein, który osiadł w Dreźnie.

Szesnastoletni Józef Hofmann przez dwa lata odwiedzał światowej sławy muzyka w ramach prywatnych lekcji. Wkrótce jednak przyszła upragniona pełnoletność i życie genialnego muzyka zaczęło się toczyć w rytmie zagranicznych występów. Słuchacze w Rosji, potem w Stanach Zjednoczonych oraz Europie oczarowani byli jego doskonałą techniką gry na fortepianie. Co ciekawe, Józef Hofmann promował przy okazji wszechstronny rozwój fizyczny, wskazując na wartość sportu w życiu pianisty.

Przyznawał, że regularna gra w tenisa, jazda na rowerze oraz pływanie pomagają w wykształceniu i wzmocnieniu mięśni rąk, tak ważnych przy regularnych koncertach. Zaczął również brać udział w pierwszych nagraniach płytowych mimo swojej nieufności do wierności takiego zapisu.

 

Bogate życie pianisty

Pomimo bardzo intensywnego życia Hofmann znajdował czas na popularyzację muzyki, prowadząc m.in. stałą rubrykę dla grających na fortepianie w ekskluzywnym amerykańskim czasopiśmie. Był dumny z propozycji kierowania wydziałem fortepianu na jednej z najsłynniejszych uczelni muzycznych świata, Curtis Institute of Music, do której ściągnął najsłynniejszych polskich nauczycieli muzyki.

Niestety nieudane dwa małżeństwa oraz nieoczekiwane zwolnienie go z ukochanej posady na uczelni przyczyniły się do rozwoju choroby alkoholowej. Mimo życiowych trudności Józef Hofmann ciągle oddawał się koncertowaniu, często odwiedzając również odrodzoną ojczyznę i rodzinny Kraków. Jego ostatni recital w nowojorskiej Carnegie Hall odbył się w 1946 roku; jedenaście lat później zmarł w Los Angeles.

 

Muzyk wynalazca

Ostatnie dziesięć lat życia słynnego pianisty to czas, kiedy nie koncertował i mógł bez reszty oddawać się innym swoim pasjom. Już bowiem jako młody adept gry na fortepianie Józef Hofmann zaintrygowany był mechanicznym zapisem muzyki oraz możliwościami udoskonalania fortepianu.

Dowiedziawszy się o wynalezionym przez Edisona fonografie, utalentowany nastolatek z Polski nawiązał ze słynnym wynalazcą korespondencję, która doprowadziła do spotkania i prawdopodobnie pierwszej w historii rejestracji gry na fortepianie. Będąc pod wrażeniem umysłu młodego Polaka, Edison nie tylko podarował mu jeden z pierwszych egzemplarzy swojego urządzenia, ale też namawiał go w późniejszych latach do przejścia na „wynalazcze zawodowstwo“.

Technika w służbie muzyki

Wspomniana rezerwa Polaka do jakości nagrań spowodowała opatentowanie przez niego nowego sposobu zapisu muzyki na taśmach perforowanych, które sterowały potem popularnymi w owym czasie pianolami. Sprytny mechanizm potrafił rejestrować różnice w sile nacisku na klawisze fortepianu.

Z innego patentu – po raz pierwszy zastosowanego przez firmę Stenway –  korzystają do dzisiaj wszyscy pianiści. Nowy sposób montażu fortepianowych klawiszy umożliwiał oddanie najmniejszych subtelności gry. Hofman opatentował także wzmacniacz poprawiający jakoś rozmów telefonicznych, zaprojektował pierwszą motorówkę oraz… obracający się w stronę słońca dom (!).

Nie tylko muzyczna pasja

Wydaje się jednak że największą techniczną fascynacją Polaka były samochody. Oprócz konstruowania w wolnym czasie automobilów (!) w przydomowym warsztacie Hofman był autorem rozwiązań, bez których trudno sobie wyobrazić dzisiejszą motoryzację. Trzeba wymienić tu mechaniczne wycieraczki, zastosowane po raz pierwszy w samochodach Forda, dla których inspiracją był podobno powszechnie używany przez muzyków metronom.

Całkiem spory dochód przyniosło Polakowi kilkanaście patentów, związanych z zawieszeniem (między nimi był wynalazek amortyzatorów pneumatycznych). Największe zdziwienie wzbudza fakt, iż Hofmann wymyślił system, będący protoplastą dzisiejszej nawigacji samochodowej. Mapy w różnej skali, umieszczone w postaci taśm na dysku, pozwalały na swobodne poruszanie się w miastach i poza nimi, a prędkość obrotów dysku zmieniała się automatycznie wraz ze skalą mapy.

 

Zapomniane dziedzictwo wielkiego Polaka

Nie sposób wymienić wszystkich dokonań Józefa Hofmanna – koncertów, zarejestrowanych nagrań, a także wynalazków, które zmieniły świat. Wiele genialnych występów z czasów młodości zostało zarejestrowanych na prymitywnych rolkach fonografów, które do dzisiaj czekają na skatalogowanie.

Późniejsze nagrania gramofonowe, choć wyraźnie lepsze jakościowo, również nie zadowalały Hofmanna. Stąd częsta odmowa współpracy mimo składanych propozycji przez takie wydawnictwa, jak Columbia czy Brunswick.

Dzisiaj zdarza się, że Józefa Hofmanna, namaszczonego przez samego Rubinsteina na jego następcę, nie znają studenci muzycznych akademii. Dokonania na polu wynalazczości również pokryła patyna dziejów, być może w myśl powiedzenia „Cudze chwalicie, swego nie znacie”.

O sylwetce słynnego Polaka stopniowo przypominają sobie jednak amerykańscy biografowie, a muzyczni wydawcy próbują odświeżać zachowane nagrania za pomocą nowoczesnej techniki cyfrowej. Czy to wystarczy, by Józef Hofmann wrócił do panteonu wielkich Polaków? Czas pokaże.

Arkadiusz Kugler

MP 4/2020