KINO OKO
Teściowie to komedia dla dorosłych, pełna ironii i sarkazmu, świetnie zagrana i sfilmowana, którą koniecznie trzeba zobaczyć. Dlaczego? Żeby przyjrzeć się z pewnym dystansem i ocenić, co to znaczy gra pozorów i do czego może doprowadzić. Warto przy okazji zwrócić uwagę na to, jak właściwie niewinne zdarzenie potrafi zrujnować niejeden związek.
Co się dzieje, kiedy w trudnych okolicznościach puszczają nam nerwy i wypowiadamy lub wykrzykujemy słowa, których potem żałujemy! Poukładane niby związki małżeńskie mogą się rozpaść w oka mgnieniu, bo w złości, pod wpływem alkoholu jesteśmy w stanie wykrzyczeć to, co w nas zalega niekiedy latami.
Fabuła filmu Teściowie z pozoru jest banalna. Młoda para, Łukasz i Weronika, rozstaje się przed ołtarzem. Dowiadujemy się o tym z opowieści rodziców Łukasza, komentujących zdarzenie w restauracji, w której za chwilę ma się rozpocząć przyjęcie weselne. I to jest miejsce akcji całego filmu. Pysznego, wysmakowanego, z dobrymi zdjęciami, świetną muzyką. Właściwie nie wiadomo, dlaczego nie doszło do ślubu. A tu są już goście.
Po chwili także rodzice Weroniki. Spotykają się ze sobą dwa światy. Rodzice pana młodego to tzw. inteligenci; Andrzej, ojciec Łukasza, jest właścicielem restauracji i hotelu, matka – Małgorzata (świetna, przekonywująca Maja Ostaszewska) jest lekarką, panią w pretensjach, pozornie kulturalną i poukładaną. Jej ukochany synek miał się ożenić, a ta jego dziewczyna, choć ładna, niekoniecznie przystawała do oczekiwań przyszłej teściowej.
Łukasza, według przystojnego i atrakcyjnego ojca (w tej roli naprawdę imponujący Marcin Dorociński), najbardziej interesują narty i surfing. A jego dziewczyna Weronika, z którą chodził cztery lata, pochodzi z niewielkiej miejscowości na wschodzie Polski. Młodzi nie mieszkali razem, a więc nie sypiali ze sobą.
Rodzice Weroniki są z niższej społecznej warstwy. Ojciec Tadeusz (do zapamiętania rola Adama Woronowicza; ten aktor jest jak kameleon, zagra wszystko!) pracuje w zlewni mleka. Za PRL-u miał kiepsko, a i teraz nie jest lepiej, bo akcja filmu rozgrywa się współcześnie. Tadeusz jest przykładnym mężem i wzorowym ojcem trzech córek, dumny z tego, że wszystkie skończyły studia i wyszły na ludzi.
Bardzo żałuje oczywiście, że nie dochodzi do małżeństwa Weroniki z Łukaszem. Liczy, ostro popijając, że jeszcze da się wszystko poukładać i młodzi jakimś cudem się pogodzą. Jego żona Wanda (nieco przerysowana w małomiasteczkowym wizerunku Izabela Kuna) jest pamiętliwa i nie wybaczy matce Łukasza wstydu i zniewagi, które spotkały jej córkę.
I tu chwila pozafilmowa. Izabela Kuna i Marek Modzelewski, scenarzysta filmu i dramaturg, a także lekarza radiolog, są razem w życiu prywatnym od 17 lat. Rola w tym filmie, a wcześniej w sztuce teatralnej jego autorstwa, zatytułowanej Wstyd, granej w Teatrze Współczesnym w Warszawie, była pisana właśnie dla żony, fantastycznej aktorki. Wstyd i Teściowie to jeden dramat, ale w dwóch różnych artystycznych odsłonach.
Widać, że Modzelewski doskonale czuje dialog, a reżyser filmu „Teściowie” Kuba Michalczuk bardzo umiejętnie to wykorzystał. Film jest wartki, nie ma dłużyzn, sytuacje zaskakują, a jednocześnie są wysmakowane. Przyjęcie weselne bez pary młodych ma też swój iście polski urok. Spotykają się bowiem goście z różnych sfer i sposobów na życie, próbując się na ten jeden wieczór połączyć.
Dochodzi więc do śmieszno-strasznych sytuacji między czworgiem głównych bohaterów, czyli między teściami Łukasza i Weroniki. Również ciekawe są epizody dziejące się w kuchni wielkiej restauracji i oczywiście na sali bankietowej, gdzie uczta weselna trwa w najlepsze. Gra brawurowo zespół muzyczny, jest natarczywy wodzirej, a co najważniejsze na sali króluje mamusia Andrzejka, czyli ojca Łukasza i męża Małgorzaty.
To popisowa rola fantastycznej Ewy Dałkowskiej – koniecznie zwróćcie Państwo uwagę na tę postać! To wielka gwiazda polskiego kina i teatru. Grała w bardzo wielu filmach wybitnych polskich reżyserów. Jej epizod jest wysmakowanym majstersztykiem.
Film jest godny Państwa uwagi, bowiem wiele w nim zaskakujących sytuacji, szybkich zmian nastroju, ciekawego prowadzenia kamery przez autora zdjęć Michała Englerta. Po obejrzeniu Teściów warto spokojnie pomyśleć o świecie, który nas otacza. Granice między obłudą, nieszczerością, perfidią i tzw. dobrym wychowaniem bywają płynne. Czasami je przekraczamy. Dlaczego? Proszę poszukać odpowiedzi.
Alina Kietrys