BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI
Nadrabiając latem rozmaite filmowe i książkowe zaległości, trochę przypadkiem obejrzałam serial o życiu Agnieszki Osieckiej. Tej legendy polskiej sceny rozrywkowej nikomu przedstawiać nie trzeba, a jednak, aby zgłębić niełatwe losy autorki „Okularników”, serial nie wystarczy – trzeba sięgnąć po książkę.
Biografii Osieckiej powstało co najmniej kilka, była to bowiem osobowość o skomplikowanych kolejach życia, wymykająca się przyjętym ogólnie normom. Ja sięgnęłam po publikację Zofii Turowskiej pt. „Osiecka. Nikomu nie żal pięknych kobiet”.
Ta pozycja znakomicie dopełniła obejrzany wcześniej serial, uzupełniła niedomówienia, a co więcej – zachęciła, by po twórczość Agnieszki Osieckiej sięgnąć po raz kolejny, posłuchać tekstów jej autorstwa, przypomnieć sobie, jak wielu znanych wykonawców muzyki rozrywkowej śpiewało właśnie jej piosenki.
Zofia Turowska opowiada o swojej bohaterce w bardzo wyważony sposób. Przedstawia fakty, opinie przyjaciół, fragmenty listów, ale wnioski z tych elementów życiowej układanki pozostawia czytelnikom. Na to, jaką osobowością twórczą była Agnieszka Osiecka, przeważający wpływ miało jej dzieciństwo i środowisko rodzinne.
Czy wieczny głód miłości narodził się w chłodnym, cichym domu, wypełnionym oczekiwaniem na wiecznie nieobecnego ojca? A może odwaga bycia inną, niezależną i bezpośrednią wzięła się właśnie z tego, co dali Agnieszce oboje rodzice – czyli z porządnego humanistycznego wykształcenia, dbałości o rozwój kultury fizycznej? Odpowiedzi na te pytania czytelnik musi poszukać sam…
Osiecka jako nastolatka dużo czytała, znała języki obce, trenowała pływanie, a jednocześnie była zagubiona emocjonalnie i tą nieoczywistością stylu bycia bardzo imponowała otoczeniu. Turowska opisuje miłosne zauroczenia swojej bohaterki, pierwsze próby pisarskie, sukcesy i rozczarowania, jak to zwykle w życiu bywa – nic nie wskazywało na to, że młoda Agnieszka okaże się tak wielkim talentem w opisywaniu rzeczywistości.
Ona sama teksty pisała ot, tak sobie – gdzieś w zeszycie, na serwetkach, pocztówkach… Poproszona o napisanie jakiegoś utworu, po niedługim czasie oddawała go – gotowy, skończony, pełny, oddający emocje chwil i miejsc. Agnieszka miała niesamowity dar wczuwania się w drugą osobę, w życie ulicy. Jej bogata poetycka wyobraźnia często zaskakiwała współpracujących z nią artystów.
Autorka biografii często przytacza ich wypowiedzi, a my na ich podstawie możemy naprawdę dobrze sobie odtworzyć klimat tamtych lat i artystyczny ferment, towarzyszący życiu społecznemu w PRL-u. Osiecka czasami była proszona o wstawienie się za osobami zaangażowanymi w życie opozycji.
Zmagała się z cenzurą, boleśnie odczuwała ataki władzy na społeczeństwo. Po wprowadzeniu stanu wojennego uznała nawet, że jej twórczość nie ma sensu, bo jest zbyt błaha w stosunku do tragizmu rzeczywistości.
Wiele miejsca Turowska poświęca życiu miłosnemu Agnieszki, która słynęła z licznych romansów i niezbyt udanych małżeństw. Możemy również zgłębić temat jej macierzyństwa, który obrósł w plotki i niedomówienia. Wreszcie choroba – rak, który zabierał ją po cichu, tak, że wiele związanych z nią osób w ogóle nie było świadomych, jak bardzo cierpi.
„Osiecka. Nikomu nie żal pięknych kobiet” to książka, która mnie bardzo wzruszyła. Często w uznanym twórcy widzimy głównie jego wielkość, wyjątkowość, zapominając, że to człowiek z krwi i kości, mierzący się z własnymi słabościami, problemami, często bezsilny wobec nałogów i przyzwyczajeń. Taka była Agnieszka. Warto poznać jej prawdziwe życie.
Agata Bednarczyk