Grupa, co nie tylko MoCarta gra

Nieczęsto na Słowacji mają miejsce koncerty polskich wykonawców, oferowane szerokiej publiczności słowackiej. No bo które polskie gwiazdy sceny muzycznej są tu tak znane, by być dostatecznym magnesem dla mas? Niestety, świat polskiej kultury nie został przez Słowaków do końca odkryty, choć Instytut Polski, ambasada RP w RS czy organizacje polonijne robią, co mogą.

Tym razem odkrywaniem polskich kart kultury zajął się Słowak Jan Koščak, koszyczanin, manager i organizator różnych wydarzeń kulturalnych. Przy wsparciu Instytutu Polskiego zorganizował koncert Grupy MoCarta, którą my Polacy dobrze znamy, ale słowacka publiczność dopiero ją poznaje.

„Byliśmy u was 12 lat temu“ – mówił ze sceny Filip Jaślar, jeden z członków zespołu. A my dodamy, że wówczas był to koncert zamknięty, zorganizowany przez Tatra Bank. Z pewnością już wtedy polscy wykonawcy zyskali spore grono wielbicieli.

We wtorkowy wieczór 18 lutego, mimo mroźnej aury na dworze w bratysławskim Stars Auditorium panowała gorąca atmosfera. Stworzyli ją wspominany Filip Jaślar (pierwsze skrzypce), Michał Sikorski (drugie skrzypce), Paweł Kowaluk (altówka) i Bolek Błaszczyk (wiolonczela).

Mało tego, podczas niemalże półtoragodzinnego występu muzycy tę gorączkę coraz bardziej podsycali. Czego oni nie robili? Oprócz tego, że grali. A grali wyśmienicie – muzykę poważną, wplatając w nią dobrze znane przeboje znanych współczesnych wykonawców, np. The Beatles, Michaela Jacksona czy Adele.

Mało tego oni także śpiewali, a nawet tańczyli! A gdy się wydawało, że niczym już nie zaskoczą, zgasło światło i grali w ciemności z podświetlanymi smyczkami. Szybko nawiązali kontakt z publicznością, choć języka słowackiego nie znają. Ba, jednego z widzów zaprosili na scenę, by tworzył razem z nimi show.

Śmiech, oklaski, owacje na stojąco, bis, a potem podpisywanie autografów i wspólne fotografie. Tak po krótce można opisać ten wyjątkowy wieczór. I choć panowie żegnali się z publicznością słowami: „Do zobaczenia wkrótce, czyli za 12 lat“, to wierzymy, że to tylko żart, bo po takim show – wiadomo – chce się więcej!

Małgorzata Wojcieszyńska

Zdjęcia: Stano Stehlik

MP 3/2025