RETROHITY
Jak dawniej podróżowano na drugi koniec świata? Dostęp Polski do basenu Morza Bałtyckiego znacznie usprawniał przemieszczanie się, ponieważ jeszcze 60 lat temu za Wielką Wodę się nie latało, tylko pływało statkami. Przyjrzyjmy się zatem statkom wodnym, a potem powietrznym, dzięki którym wybrańcy mogli dotrzeć na inny kontynent. W kwietniu mijają rocznice powołania do życia dwóch „Batorych”, a w maju – „Kopernika”.
Parowcami za ocean
Początek lat 30 minionego wieku to koniec kryzysu światowego, ale również początek wzmożonego podróżowania Europejczyków za Wielką Wodę, to druga fala migracji za lepszym życiem. Ta zmiana geospołeczna wymusiła nowe standardy komfortu i bezpieczeństwa w transatlantyckich podróżach. W takiej sytuacji Polskie Transatlantyckie Towarzystwo Okrętowe (PTTO) podjęło decyzję zakupu nowych statków transatlantyckich.
W duńskich i włoskich stoczniach ruszyła budowa dwóch jednostek pływających, ochrzczonych jako „Piłsudski” oraz „Batory”. O ile „Piłsudski” zatonął w pierwszym miesiącu II wojny światowej, to „Batory” został statkiem flagowym polskiej żeglugi oceanicznej. Założenie było bowiem takie, iż zarówno MS Piłsudski, jak i MS Batory miały stać się pływającymi salonami i ambasadami kultury polskiej. A „Batory” przez lata pełnił tę funkcję z najwyższą godnością.
Dnia 21 kwietnia 1936 r. wyruszył w swój pierwszy rejs wycieczkowy na trasie: Wenecja – Dubrownik – Barcelona – Casablanca – Funchal – Lizbona – Londyn – Kanał Kiloński – Gdynia, gdzie zawinął 11 maja 1936 r. Siedemnastego maja w Gdyni nastąpiło uroczyste podniesienie bandery. W dziewiczą podróż z Gdyni do Nowego Jorku wyruszył 18 maja 1936 r. Od 1 lipca 1969 r. „Batory” pełnił funkcję hulku hotelowego w Gdyni.
W swojej karierze statek odbył 222 rejsy liniowe, przewożąc ponad 270 tysięcy pasażerów, w 59 wojennych podróżach przewiózł dalszych około 120 tysięcy osób jako transportowiec i odbył 75 rejsów wycieczkowych, przewożąc około 30 tysięcy pasażerów. Na linii kanadyjskiej odbył 112 rejsów. Po prawie dwóch latach pobytu na emeryturze, 11 marca 1971 r., wbrew protestom wielu miłośników morza, sprzedano go na złom stoczni w Hongkongu.
„Stefan Batory” – duma polskiej żeglugi
Statek, zbudowany w 1952 r. jako „Maasdam” dla armatora Holland-Amerika Lijn w Rotterdamie, przez lata służył na międzynarodowych wodach. W 1968 r. trafił do Polskich Linii Oceanicznych, gdzie zastąpił wysłużonego „Batorego” i zyskał nazwę „Stefan Batory”. Był flagowym polskim liniowcem, który regularnie pływał do USA, dumą Polaków i synonimem luksusu w czasach PRL. Był też największym transatlantykiem, na którym kiedykolwiek podniesiono polską banderę.
Ci, którym udało się popłynąć „Batorym”, często mówili, że odbyli podróż życia. W swój pierwszy rejs inauguracyjny wyruszył 11 kwietnia 1969 r. z Gdyni do Montrealu, stając się symbolem polskiej żeglugi oceanicznej. Tego samego roku udało mu się obyć 9 podróży regularnych z Gdyni. W dniach 15-21 lipca 1978 r. zorganizowano pierwszy tygodniowy rejs wycieczkowy. Rejs ten zapoczątkował tego rodzaju podróże na kolejne lata.
Ostatni polski transatlantyk pasażerki zakończył swoje pływanie pod polską banderą w roku 1987. Przyczyniły się do tego zmiany w kanadyjskim prawie. W latach 1991-2000 statek pełnił funkcję pływającego hotelu w Pireusie i Chalkis, potem został sprzedany na złom, kończąc swoją legendarną historię. W ten sposób skończyła się historia polskich transatlantyków parowych – symbolów polskiej żeglugi oceanicznej. Warto dodać, iż sława „Stefana Batorego” znalazła również swoje odzwierciedlenie w kinematografii: pojawił on się w takich kultowych filmach jak np. „Kochaj albo rzuć” czy „Spotkanie na Atlantyku”.
Ze statku na pokład samolotu
Polskie Linie Lotnicze LOT długo nie posiadały odpowiedniej floty, która pozwoliłaby wykonywać loty transatlantyckie. Z uwagi na przynależność do bloku socjalistycznego w grę wchodził zakup wyłącznie maszyn radzieckich. Doszło do tego w latach 70. ubiegłego wieku. Było to ważne wydarzenie, głównie dla Polonii mieszkającej w Ameryce. Był 17 maja 1972 r., kiedy to z pasa startowego na lotnisku Warszawa Okęcie wzbił się w powietrze samolot IŁ62 „Mikołaj Kopernik”, zarejestrowany jako SP-LAA, lecący do Chicago.
Chicago wybrano celowo – jako stolicę Polonii, co ówczesne władze wykorzystały w celach propagandowych, pokazując w ten sposób łączenie więzi narodu polskiego, znajdującego się na dwóch krańcach świata. Kolejne połączenie transatlantyckie odbiło się jeszcze większym echem – był to pierwszy lot Warszawa – Nowy Jork, wykonany 13 kwietnia 1973 r., również „Mikołajem Kopernikiem”. „Śniadanie w Warszawie, obiad nad Atlantykiem, a kolacja na Manhattanie” – tak zachęcano pasażerów do lotów w archiwalnej reklamie. Wymowny był wówczas numer lotu: „LO 007” – stanowiący nawiązanie do znanego bohatera filmowego Jamesa Bonda.
Żywot promowanego samolotu zakończył się katastrofą, w której wszyscy pasażerowie i załoga, zginęli. Owa katastrofa miała miejsce 16 marca 1980 r. – samolot rozbił się niespełna kilometr od pasa startowego w Warszawie. Zapewne wiele osób pamięta nagłówki w gazetach, informujących o tej katastrofie i śmierci m.in. znanej piosenkarki wracającej właśnie z Ameryki Anny Jantar, która znajdowała się na pokładzie rozbitej maszyny.
Ja życzę Państwu bezpiecznych i przyjemnych podróży.
Andrej Ivanič