ROZMOWY Z NINĄ
W końcu w moim życiu coś się zmieniło – przyleciała moja starsza siostra Natasha, więc moje dni zaczęły być ciekawsze i bardziej kolorowe.
Codzienność
Wiecie, u mnie tak naprawdę nie dzieje się za dużo, bo niby co takiego ma się dziać? Nie chodzę do normalnej szkoły, właściwie nie mam żadnych innych obowiązków, jak tylko spać, jeść i oglądać mojego Krecika.
To się dzieje naprawdę!
Ale teraz, kiedy Natasha przyleciała z tej wielkiej Ameryki, wszystko nagle zaczęło wyglądać zupełnie inaczej. Ona przyjechała rano, kiedy ja jeszcze spałam. Weszła do mojego pokoju bardzo cicho i zaczęła mnie głaskać po twarzy. Na początku wydawało mi się, że to tylko sen, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że to się dzieje naprawdę! Natasha zaczęła śpiewać, a ja naciskałam jej nos tak, jak za dawnych czasów!
Ale jazda!
Wszystko było jasne! Nie zapomniała o naszej grze! Ja naciskam, a ona wydaje dźwięki. Ale fajnie! Nasza stara zabawa wciąż działa! Oczywiście nie obyło się bez wspólnej jazdy samochodem do mojego ośrodka, scrollowania w telefonie oraz pysznych wspólnych obiadków!
Kulinarne uczty
Nasza słowacka babcia codziennie gotowała tradycyjne obiady, które Natasha sobie u niej zamawiała! Pyszności – mówię wam! Takie pyzy z mięsem i kapustą, bryndzowe haluszki czy pieczone żeberka były dla wszystkich kulinarną ucztą! W Ameryce podobno nie da się upichcić takich smakołyków, więc babcia starała się dogodzić Natashy, a przy okazji nam wszystkim.
Do pełnego szczęścia brakowało nam tylko męża Natashy Cole’a i naszej polskiej babci. Nie mogli przyjechać i było nam z tego powodu trochę smutno. Im też, ale następnym razem być może uda się im być z nami.
Ja i samolot?
Podsłuchałam rodziców, jak rozmawiali o tym, że marzą, abyśmy kiedyś wszyscy mogli polecieć za Wielką Wodę. Podobno wytrzymałabym taką podróż, bo przecież w samochodzie też siedzę godziny zapięta pasami, więc i w samolocie mogłabym tak sobie posiedzieć. Wyobrażacie sobie taką przygodę? Ja i samolot, a potem Ameryka! To byłaby frajda! Ale nie możemy zapomnieć o moim wózku, bo po obcych drogach bałabym się chodzić, a w wózku przecież woziliby mnie rodzice.
Ach, pomarzę sobie jeszcze trochę, popatrzę w niebo i będę sobie wyobrażać, że lecę w tym samolocie!
Jakie życie może być piękne!
Nina
Zdjęcia: Ewa Sipos