Szkoła może być czasami nudna, ale nie w wydaniu Stowarzyszenia „Bonita”. O co chodzi? O weekendową zieloną szkołę w Pieninach, która odbyła się w pierwszy weekend października. W projekcie, adresowanym do polsko-słowackich rodzin, wzięło w udział 20 dorosłych i 15 dzieci, głównie z okolic Żyliny, ale też i z Polski.
„Poznajmy się, proszę“ to zabawa, która pierwszego dnia pobytu pozwoliła na wzajemne poznanie się uczestników, choć niektórym trudno było przełamać nieśmiałość, by opowiedzieć o sobie i swojej rodzinie. Na szczęście przyjazna atmosfera pomogła w pokonaniu stresu.

Następnego dnia, po wschodzie słońca i po zajęciach z języka polskiego, które dotyczyły turystyki, wszyscy udali się na wycieczkę autokarową z Czerwonego Klasztoru na zamek w Starej Lubowni. Po drodze rozbrzmiewał śmiech dzieci i rozmowy dorosłych. Po zwiedzeniu zamku udaliśmy się do Ogrodu Wiktorii, gdzie znajduje się największy labirynt w Europie Środkowej – Diabelska Skała.
Mieliśmy więc okazję sprawdzić swoje umiejętności orientacyjne. Okazało się, że nie tylko udało nam się przejść przez ów labirynt, ale na dodatek jedna osoba z naszej grupy pokonała rekord takiego przejścia i zrobiła w to w 3 min (wcześniejszy rekord to 6 min). Wszyscy zatem otrzymaliśmy dyplomy Damy z Lubowni albo Rycerza z Lubowni. Obdarowani zostaliśmy także słodyczami, które ufundowa dla nas Tadeusz Frąckowiak, konsul honorowy RP w Liptowskim Mikulaszu.
Po powrocie do ośrodka nie było czasu na nudę – wszyscy przeszliśmy kurs pierwszej pomocy, a potem wzięliśmy udział w rodzinnym quizie, który okazał się nie lada wyzwaniem, a uzyskane w nim nagrody szczególnie ucieszyły zwycięzców! Wieczór zakończył się wspólnym grillowaniem. I choć potem się rozpadało, to pogoda nie zepsuła nam humorów, bowiem spotkaliśmy się w jednym z domków i tam w radosnej atmosferze wspominaliśmy to, co wydarzyło się w ciągu dnia.
Ostatni dzień zielonej szkoły rozpoczęliśmy od zajęć kreatywnych. Ich tematyka była dowolna, a efekty to m.in. sowa Bonitka, małe ciasteczka i torciki, wybuchający wulkan czy króliczki z marchewką. Potem udaliśmy się na polską stronę Pienin, do zamku w Niedzicy, gdzie zwiedziliśmy także wozownię z zabytkowymi bryczkami i powozami.
Żal było się żegnać z pięknymi Pieninami, ale wszystko, co dobre, szybko się kończy.
Silvia Subiak Wtoreková

Foto: archiwum Bonity
Zrealizowane z finansowym wsparciem Funduszu wspierającego kulturę mniejszości narodowych
Organizatorzy składają podziękowania Vierce Ondreášovej za nagrody w quizie, Martinie Útlej za paczki pierwszej pomocy dla dzieci, Tadeuszowi Frąckowiakowi, konsulowi honorowemu RP w Liptowskim Mikulaszu za paczki ze słodyczami, Jozefovi Hrivkovi za usługi i wspaniałą atmosferę w pensjonacie Pltník.











