BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI
Największe postacie w historii narodu są często owiane mitami i kreślone wyłącznie czarną lub białą kreską. Niektóre z nich postrzegamy jako dobre, inne jako złe, a jeszcze inne znamy jedynie jako aktorów, biorących udział w przełomowych wydarzeniach historycznych, czy autorów znaczących dzieł. A przecież, podobnie jak my wszyscy, ci ludzie także wiedli życie pełne radości, smutku, rozczarowań, wybuchowej energii i letargu.
Właśnie w taki sposób życie Marii Konopnickiej prezentuje reporterka Magdalena Grzebałkowska w swojej najnowszej książce pt. „Dezorientacje. Biografia Marii Konopnickiej” (Wydawnictwo Znak, 2024). Autorka ma już na koncie opowieści o życiu ks. Jana Twardowskiego, rodziny Beksińskich i Krzysztofa Komedy, można więc powiedzieć, że jest doświadczoną biografką. Połączenie doświadczenia biograficznego i reporterskiego jest w jej przypadku gwarancją niezwykłej dociekliwości w wyszukiwaniu rozmaitych szczegółów z życia opisywanej osoby, tym razem Konopnickiej.
I rzeczywiście, Grzebałkowska niczym wytrawny detektyw wertuje gazety, notatki, a przede wszystkim korespondencję. Konopnicka napisała wiele listów, które okazały się niezwykle pomocne w ujawnieniu sekretów jej życia. Co ciekawe, nie zachowały się listy, które otrzymała, ponieważ najwyraźniej wszystkie zniszczyła.
O wczesnym życiu Konopnickiej (wtedy Wasilowskiej) wiadomo niewiele – nie pisała jeszcze listów, więc nawet dobry detektyw nie ma z czego czerpać. Prowadzenie rozległej korespondencji rozpoczęła dopiero po ślubie – przyszła pisarka wyszła za mąż w wieku 20 lat za starszego o 12 lat Jarosława Konopnickiego.
Reporterka śledzi pierwsze, szczęśliwe lata małżeństwa, a następnie jego stopniowy rozpad. W przypadku Konopnickich budzące się w żonie pragnienie ucieczki rosło wraz z nieudolnością męża. Skończyło się to wszystko rozstaniem i wyjazdem Konopnickiej z dziećmi do Warszawy.
Grzebałkowska barwnie i szczegółowo opisuje życie poetki jako matki samotnie utrzymującej rodzinę. Żyje, aby pisać, ale jednocześnie pisze, aby żyć. By zapewnić dzieciom jak najlepsze warunki edukacji wiąże się z redakcjami czasopism i wydawnictw, pisze i pisze, bierze pożyczki, odwiedza lombardy, odmawia sobie wszelkich luksusów, tylko po to, by jej dzieci mogły zdobywać wykształcenie i związane z nim szerokie możliwości.
Później postanawia uniezależnić się od dzieci – po posłaniu najmłodszej córki do szkoły opuszcza Warszawę i zaczyna podróżować ze swoją towarzyszką, malarką Marią Dulębianką. Opierając się na korespondencji poetki, Grzebałkowska przedstawia Europę końca XIX w.: Monachium, Drezno, Florencja, Rzym, Nicea, Zurych, Gorycja, uzdrowiska i wiele innych miejsc ożywa dzięki drobnym wydarzeniom z życia dwóch kobiet. Autorka nie zapomina przy tym o kontekstach historycznych, bowiem wiele wydarzeń rozgrywa się na tle wielkiej historii, np. strajku uczniowskiego we Wrześni.

Magdalena Grzebałkowska
Grzebałkowska przygląda się oczami Konopnickiej także rozwojowi kulturalnemu na ziemiach polskich. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na dwa mocne momenty: opowieść o tym, jak według obowiązujących wówczas zasad należało wychowywać dziewczęta (na litość boską, jak najmniej książek i wiedzy!) oraz ilustrację publicznej pokuty, której Konopnicka jako młoda autorka musiała się poddać po opublikowaniu wersów krytycznych wobec Kościoła – w przeciwnym razie zostałaby społecznym wyrzutkiem.
Inny istotny wątek przewija się niczym myśl przewodna przez całą książkę: Konopnicka nigdy nie nazywała siebie feministką, ale całe jej życie było niezłomną walką o prawo kobiet do samostanowienia, własnej pozycji i uznania. Grzebałkowska kreśli obraz kobiety z krwi i kości, której nie był obojętny los najsłabszych, która ciężko i samodzielnie pracowała na lepsze życie dla swoich dzieci, której nie omijały słabości i potknięcia, a która mimo to podnosiła się i dalej wytrwale dążyła do celu. Prawdziwy materiał na pomnik.
Marián Hamada