Czep się tramwaju!

 RETROHITY 

Tego powiedzenia używali nasi dziadkowie, gdy w czasach ich młodości ktoś, zwykle starszy, zwracał im uwagę na niestosowność zachowania. Nam ta odzywka niech posłuży za pretekst, by opowiedzieć o tramwajach.

 

Jazda na winogrono, na orła…

Po wojnie w dużych polskich miastach, gdzie kursowały tramwaje, sytuacja nie była najlepsza. Często kursowały składy przedwojenne, przestarzałe, nie odpowiadające na zapotrzebowanie podróżnych, których było coraz więcej. Wagony tramwajowe miały na swoich drzwiach potężne uchwyty – to one były powodem powstania tytułowej odzywki.

Z drzwiami też bywało różnie, oczywiście tramwaje je miały, ale często nie były one używane, bowiem podróżnych było tak dużo, że nie można było tych drzwi zamknąć. Standard podróży nie zmienił się aż do końca lat 60.  Sposoby podróżowania zatłoczonymi tramwajami były różne.

Można było jeździć: „na orła” – odchylając sylwetkę ku jezdni, jedną nogą na schodku, ręką trzymając się uchwytu, „na winogrono” – jeden pasażer łapał się drugiego i niczym wielka kiść całe towarzystwo jechało przez miasto, „na cycku” – stojąc z tyłu lub z przodu wagonu (na zewnątrz) na elemencie, łączącym dwa wagony.

 

Pół wieku kultowego modelu

Lata 70. przyniosły ze sobą zmiany. Wówczas to – początkowo tylko na papierze, a później w rzeczywistości – zaczęła się rodzić nowa epoka polskich tramwajów. W chorzowskiej fabryce „Konstal” powstał nowy model 105. Był to następca kultowego modelu Konstal 13N, tzw. parówki.

Nowoczesna sylwetka, odbiegająca od wcześniej używanych zaokrąglonych kształtów, czyli kanciaste pudło, znacznie poprawione paramentry ekspoloatacyjne, możliwość łączenia kilku zdalnie sterowanych wagonów w jednym składzie, to były główne zalety znacznie poprawiające jakość transportu zbiorowego. Niskie podłogi były jednak tylko marzeniem, zaś klimatyzacja dodawana była dopiero w tych tramwajach po licznych modernizacjach.

Ciekawostką był układ siedzień w wagonie – zamiast standardowego układu 2+1 użyto układu 1+1, czyli po jednym rzędzie siedzeń wzdłuż okien, co dawało miejsc siedzących 21, a stojących ponad 120. Nowowością było też zastosowanie oświetlenia jarzeniowego wewnątrz pojazdów – do tej pory używano wyłącznie żarówek, oraz ogrzewania nawiewowego, zasilanego z sieci trakcyjnej. Nowe wagony były wagonami jednokierunkowymi, dlatego też linie tramwajowe na przystankach końcowych wymagały pętli. Ponadto eksploatacja tych tramwajów była bardziej cicha w porównaniu z głośnymi „parówkami”.

 

Akwarium

Duże okna na bocznych ścianach, kanciaste kształty tramwajów, więcej szkła niż stali wyraźnie ewokowały do nazwania ich „akwariami”.

Prototyp nowego tramwaju powstał w 1973 r., a po pomyślnych testach pod koniec 1974 r. ruszyła produkcja seryjna. Już w pierwszej połowie 1975 r. owe tramwaje jeździły już w Warszawie i Katowicach. Kolejnymi miastami, gdzie w tym samym roku zmieniono tabor tramwajowy na nowy, wprowadzając tramwaje serii 105, były Wrocław, Bydgoszcz, Szczecin, Kraków, Gdańsk, Poznań.

W Chorzowie produkowano różne wersje tej rodziny tramwajów (z podwoziem dostosowanym do rozstawu szyn 1435 mm i wąskotorowymi 1000 mm). Produkcja modelu 105 została zakończona w 1993 r. Wyprodukowano 3395 takich tramwajow (w różnych wersjach). Co ciekawe, seria ta nie była przeznaczona na eksport. Wycofywana została z ruchu kilka lat temu, a w użytkowaniu pozostały tylko poszczególne sztuki, poddane licznym modernizacjom.

Jednak przejazdy tymi oryginalnymi tramwajami, organizowane przez różne kluby miłośników czy zakłady komunikacji miejskiej, przykuwają uwagę i zainteresowanie osób, chcących podczas takiej wycieczki powrócić do dawnych czasów. Istne retrohity!

Andrej Ivanič

MP 5/2025