SŁOWACKIE PEREŁKI
Na południowych stokach Niżnych Tatr, na wysokości 924 m n.p.m. położona jest mała, dziś niemal całkowicie zanikła wieś Kalište. Znajduje się ona na północny wschód od Bańskiej Bystrzycy w miejscu o niezwykłym znaczeniu, związanym z historią oporu, odwagi i ogromnej tragedii.

Górnicza osada Kalište powstała w 1525 r. i przez wieki była częścią regionu o silnych tradycjach hutniczych i wydobycia rud metali. Na początku XIX w., po upadku górnictwa miejscowi mężczyźni zaczęli pracować jako drwale.
W czasie II wojny światowej, szczególnie po wybuchu Słowackiego Powstania Narodowego i zajęciu Bańskiej Bystrzycy przez armię niemiecką w październiku 1944 r., wieś stała się jednym z centrów ruchu partyzanckiego. W gęstych lasach, otaczających osadę, ukrywali się Żydzi, uchodźcy oraz dziesiątki oddziałów partyzanckich. Tutaj znajdowała się również siedziba części brygady partyzanckiej „Śmierć Faszyzmowi”.
Mieszkańcy osady wspierali partyzantów żywnością oraz schronieniem. Za udzieloną pomoc zapłacili najwyższą cenę. W niedzielę, 18 marca 1945 r. o świcie, niemieckie oddziały SS otoczyły wieś, a następnie do niej wkroczyły. Mieszkańców brutalnie zastrzelono, a całą osadę doszczętnie spalono – wiele osób spłonęło żywcem. W ciągu kilku godzin spalono 36 domów i zamordowano 46 osób, w tym kobiety, dzieci i starców. Życie, które niegdyś tętniło w tej górskiej miejscowości, zgasło.

Po wojnie miejsca tego nigdy nie odbudowano, zdecydowano bowiem, że pozostanie jako wieczne świadectwo męczeństwa i oporu. W 1961 r. Kalište uznano za narodowy zabytek kultury. Z pierwotnej zabudowy przetrwały jedynie kamienne fundamenty 36 spalonych domów i dwa zrekonstruowane budynki.
To właśnie w nich mieści się niewielkie muzeum oraz tablice informacyjne, prezentujące życie mieszkańców osady i dramatyczne wydarzenia z marca 1945 r. Kalište to coś więcej niż tylko refleksja nad wojenną tragedią. To hołd oddany ludziom, którzy tu mieszkali, ich codziennemu życiu, pracy i odwadze w najciemniejszych dniach historii Słowacji.
Jedną z ofiar była rodzina Bučko, o której przypomina ostatnia zachowana fotografia. Júlia Bučková została rozstrzelana na progu własnego domu, a jej mąż Alexander w ogrodzie. Cudem ocalał ich najmłodszy syn Ivan, który ukrył się w lesie, drugi syn Alfonz niestety został schwytany i pod koniec wojny wywieziony do nazistowskiego obozu koncentracyjnego. Przy życiu trzymała go wiara, że znów spotka swoich bliskich. Dopiero po powrocie do domu po wojnie dowiedział się, co się z nimi stało. Zmarł 10 lat temu w wieku 90 lat.
Dziś w miejscu, gdzie niegdyś tętniło życie, trwa milczące świadectwo historii. Niewielka odbudowana kapliczka, skromny pomnik oraz rozciągający się obok „Sad Ofiar”, w którym rosną 102 drzewa, z których każde symbolizuje jedną spaloną słowacką wieś, upamiętniają ofiary tej tragedii.
Obecnie, gdy mija 80 lat od zakończenia II wojny światowej, warto przypomnieć o tym żywym pomniku bohaterstwa, wspólnoty i niezłomnego ducha zwykłych ludzi. To właśnie tutaj, w ciszy gór i śladach po spalonych domach, można odnaleźć sens słowa „pamięć” jako uhonorowanie życia i odwagi, która na zawsze pozostała w świadomości narodowej.
Podczas letnich wędrówek, nie przegapmy tego miejsca z jego spokojem, historią i siłą, która wciąż bije wśród tych górskich szlaków. To idealna okazja, by zatrzymać się na chwilę, wsłuchać w ciszę i poczuć moc tego miejsca, które mimo upływu lat wciąż pamięta o tych, którzy tu żyli i walczyli.
Magdalena Zawistowska-Olszewska

Zdjęcia: Magdalena Zawistowska-Olszewska













