BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI
Często się denerwujemy, oglądając filmy, seriale czy czytając książki, że to, co oglądamy lub czytamy, nie ma przełożenia na nasze własne życie. Z zapartym tchem śledzimy życiowe perypetie ludzi z zamożniejszych kręgów, zaglądamy do ich luksusowych hacjend i śledzimy operacje finansowe rekinów biznesu.
To efekt swoistych aspiracji i chęci zajrzenia do niedostępnego świata. Ale ostatnio zmienia się to na rzecz większego realizmu – również w Polsce coraz częściej dostrzega się maluczkich i przedstawia się ich małe historie. Świetnym przykładem tego pierwszego jest książka Joanny Kuciel-Frydryszak „Chłopki”, zaś drugie doskonale ilustruje Norman Davies w książce „Europa walczy”, w której opisując zwięźle przebieg wielkich operacji wojskowych, uwagę skupia przede wszystkim na wpływie wojny na życie zwykłych ludzi.

Prawdziwych ludzi i prawdziwy język wnosi do świata literatury również Zyta Rudzka. To jeden z powodów, dla których jury najważniejszego polskiego konkursu literackiego, Nagrody Literackiej Nike, przyznało jej tę nagrodę w 2023 r. za książkę „Ten się śmieje, kto ma zęby”.
To cieniutka książka. Czytelnik potrzebuje zaledwie kilku godzin, by ją przeczytać. A jednak pod względem fabuły i stylu jest absolutnie nieprzeciętna, zmuszająca do uważnej lektury i wolniejszego przyswajania poszczególnych zdań i fraz. O czym właściwie opowiada? Fryzjerka Wera traci męża, dżokeja, stara się więc jak najlepiej przygotować jego pochówek.
Głównym problemem jest znalezienie odpowiednich butów, ale kłopot sprawiają również garnitur, trumna i ksiądz. Wera jest bowiem spłukana, wyprzedała wszystko, co miała. Mimo to przemierza miasto z podniesioną głową i stopniowo spotyka się z własną przeszłością. Tak, jakby zamykając rozdział swojego życia z mężem, zamykała również inne sprawy z przeszłości.
Przez całą opowieść pobrzmiewa wewnętrzny monolog Wery. Sama mówi o sobie, że jest osobą małomówną i rzeczywiście, jej dialogi są oszczędne, a interakcje z innymi ludźmi ograniczone do minimum. Zwraca się jednak do siebie niezwykle elokwentnie, a komentując bieżące wydarzenia, nieustannie odwołuje się do przeszłości. Z tego wszystkiego wyłania się skomplikowany obraz człowieka i historia jego życia pełnego sukcesów i porażek, miłości i rozczarowań, czyli dzisiejsza Wera – dumna, niezależna, a jednocześnie biedna jak mysz kościelna i samotna.
Ale czy taka bohaterka nie jest nam bliższa niż celebryci i bogacze? Od człowieka, od którego odwracamy się na ulicy, dzieli nas często jedna błędna decyzja albo jakieś zdarzenie, na które nie mamy wpływu. Wera była zręczną fryzjerką, miała własny salon, ale przegrała z czasami i modą na barberów, straciła lokal, pracę, musiała opiekować się schorowanym mężem, straciła wszystko. Ile takich Wer spotykamy na ulicy każdego dnia?
Książka Zyty Rudzkiej kilka tygodni temu ukazała się także w języku słowackim (pod tytułem „Smeje sa ten, kto má zuby”) i miałem przyjemność porozmawiać o niej z jej tłumaczem Samuelem Marcem. Byliśmy zgodni co do tego, że jednym z tematów tej opowieści jest samotność czy też niewidzialność „małych ludzi”, którzy są wśród nas. Wera również jest niewidzialna. Otoczenie nie dostrzega jej w parku, w sklepie, na ulicy.
Być może właśnie dlatego przyciąga uwagę swoim nieokrzesanym zachowaniem i językiem. Skoro o języku mowa, warto dodać, że powieść Rudzkiej to niezwykle złożona mieszanka slangu, neologizmów, a także, na co zwrócił mi uwagę Samuel Marec, słów pochodzących z czasów PRL. Brawo dla tłumacza!
Zyta Rudzka porusza w swojej prozie tematy, z którymi mierzymy się wszyscy – samotność, niewidzialność, ryzyko gwałtownego upadku po błędnych decyzjach życiowych. Jej bohaterka nie poddaje się losowi, jak sama mówi, jeszcze nie umiera, wciąż chce żyć. To właśnie ta niezłomność i podnoszenie się z ziemi pomimo przeciwności losu może stać się dla nas inspiracją.
Marián Hamada





