„Sám na javisku“ to popularny wśród mieszkańców Trenczyna festiwal jednego aktora. W jego ramach 5 września w znanym miejskim klubie z przedstawieniem „Kontrabasista” wystąpił polski aktor Krzysztof Rogacewicz.
Monodram opowiada o tym, jak kontrabas – główny rekwizyt – wpływa na życie grającego na nim muzyka; jak jest wspaniały, a jednocześnie znienawidzony – szczególnie dlatego, że w hierarchii orkiestry zajmuje mało znaczącą pozycję, ale i dlatego, że żaden znany kompozytor nie napisał do tej pory żadnego specjalnego utworu lub koncertu na kontrabas, którym to muzyk mógłby zaimponować młodej sopranistce, w której jest zakochany, ale u której nie ma szans.
Tłem muzycznym tego monologu o przeciętnym życiu i specyficznym świecie muzyki z wewnętrzną hierarchią są utwory klasyczne niemieckich kompozytorów z udziałem kontrabasów.
Przedstawienie od początku do końca pełne jest wielkich emocji, środków wyrazu, które zrozumiałe są także dla widzów nie znających języka polskiego.
Nie dziwię się więc, że aktor i reżyser w jednej osobie, otrzymał za swój spektakl wiele nagród międzynarodowych, m.in. w roku 2016 na największym festiwalu teatralnym jednego aktora na świecie w Nowym Jorku nagrodę „Best International Show”.
Po występie, nagrodzonym gromkimi brawami, zapytałam Krzysztofa Rogacewicza, aktora Teatru Masek z Jeleniej Góry, jak długo uczył się tekstu i czy w każdym kraju gra wyłącznie po polsku.
Okazało się, że opanowanie tak długiego monologu zajęło mu ponad dwa miesiące. Trudniej mu jednak było się wcielić dogłębnie w osobowość granej postaci.
Premiera przedstawienia odbyła się cztery lata temu, na 20-lecie Teatru Masek. Od wtedy aktor przedstawił „Kontrabasistę” w wielu krajach świata – w Rosji, Albanii, Grecji i wszędzie oprócz USA, publiczność reagowała tak, jakby dobrze znała nasz język. Myślę więc, że i w Trenczynie zrozumienie wygłoszonego po polsku monologu nie było dla słowackich widzów problemem.
Krzysztof Rogacewicz, usłyszawszy, że na Słowacji istnieje Klub Polski i że działa on również w Trenczynie, bardzo się ucieszył i prosił o przekazanie pozdrowień wszystkim rodakom na Słowacji oraz czytelnikom „Monitora Polonijnego“, którego najnowszy egzemplarz otrzymał na pamiątkę występu i naszego spotkania.
Renata Straková
zdjęcia: Renata Straková, Teresa Pavlasková