ANKIETA
„Powiedz mi, jakie książki masz w domu, a powiem ci, kim jesteś” – mówił Jarosław Iwaszkiewicz. Poznajmy zatem książkowe preferencje oraz ulubionych pisarzy czytelników Monitora Polonijnego. Naszych respondentów zapytałam także o to, które książki polskich autorów przetłumaczone na język słowacki poleciliby swoim słowackim przyjaciołom oraz którą polska książkę ich zdaniem należałoby przetłumaczyć na język słowacki.
Teresa Lukačová, Bratysława
Niezwykle trudno jest mi wybrać jednego ulubionego pisarza. Jeżeli mam być szczera, to lubię czytać książki różnych autorów o różnorodnej tematyce. Chociaż muszę się przyznać, że w ostatnim czasie bardzo często sięgam po literaturę kobiecą.
Lubię czytać książki Katarzyny Michalak, Magdaleny, Kordel, Ilony Gołębiewskiej, Jowity Kosiby, Hanny Cygler, ale moja lista ulubionych pisarzy stale się wydłuża. Teraz do tej listy mogę dopisać także Agnieszkę Kuźniak i jej książkę „Czarny anioł. Opowieść o Ewie Demarczyk”.
Mnóstwo jest dobrych książek, które warto byłoby przetłumaczyć na język słowacki, ale wybór zostawiam wydawcom. Oni bardzo starannie dokonują selekcji, a ja mogę im tylko pogratulować! Biblioteka Instytutu Polskiego w Bratysławie oprócz książek w języku polskim posiada bogaty zbiór przekładów literatury polskiej na język słowacki.
Mamy ponad 300 tłumaczeń na język słowacki, a z każdym rokiem ta liczba rośnie. Dla przykładu podam, iż w ubiegłym roku ukazało się ok. 20 nowych przekładów, wśród nich znalazły się takie tytuły, jak „Kráľ”, Szczepana Twardocha, „Cez kosti mŕtvych pluh svoj ved“ Olgi Tokarczuk, „Môj rodák Tranoscius, môj sused Hviezdoslav” Zbigniewa Macheja , „Po troškách“ Weroniki Gogoli itd., zatem jest z czego wybierać. Wszystkich zainteresowanych literaturą polską serdecznie zapraszam do biblioteki Instytutu Polskiego.
Agata Bednarczyk, Pruszków
Najbardziej lubię czytać literaturę skandynawską. Z książek, znajdujących się w mojej powiatowej bibliotece, przeczytałam właściwie wszystkie, napisane przez pisarzy z tych krajów. Uważam, że pisarze skandynawscy mają jakiś tajemny dar pisania o zwykłym życiu – niby niewiele się dzieje, a między wierszami aż kipi od emocji.
Na co dzień jestem polonistką i muszę przyznać, że z wiekiem doceniłam niektóre szkolne lektury, np. „Lalkę” B. Prusa, „Ludzi bezdomnych” S. Żeromskiego czy „Chłopów” W. Reymonta, które odbieram teraz zupełnie inaczej, niż za czasów, kiedy byłam nastolatką. Te powieści po prostu wciągają, są pełne uniwersalnych problemów, które spotykają również ludzi współczesnych.
Cieszę się, że przetłumaczono na język słowacki dzieła naszych noblistów, m.in. Olgi Tokarczuk. „Księgi Jakubowe”, chociaż mogą onieśmielać rozmiarem, stanowią absolutny majstersztyk literacki, który powinien zaciekawić słowackich czytelników. Chociaż akcja powieści rozgrywa się w XVIII w., kreacje bohaterów, ich motywacje są jak najbardziej aktualne i naprawdę dają wiele do myślenia.
A którego polskiego autora mogliby poznać słowaccy miłośnicy dobrej książki? Serdecznie polecam pisarkę, którą odkryłam niedawno. To Ałbena Grabowska. W Polsce serialowa odsłona jej cyklu pt. „Stulecie Winnych” przyniosła autorce ogromną popularność.
Grabowska łączy pasję pisarską z pracą lekarki – jej ostatnie powieści „Doktor Bogumił” oraz „Doktor Anna” pozwoliły mi nieco inaczej spojrzeć na posępny pandemiczny czas, ukazały bowiem mrówczą pracę lekarzy w XIX w. nad poprawą jakości życia pacjentek i pacjentów.
Oprócz bardzo interesujących faktów z historii medycyny, czytelnicy dostali jednak przede wszystkim pasjonującą fabułę, zaskakujące zwroty akcji oraz solidną dawkę miłosnych perypetii głównych bohaterów. Tak, powieści Grabowskiej mogłyby zostać przetłumaczone na język słowacki z wielką korzyścią dla amatorów dobrej prozy z nutką historii.
Tomasz Olszewski, Pezinok
Czytam bardzo dużo różnych książek i trudno wybrać mi jednego ulubionego pisarza. Lubię odkrywać nowych, często debiutujących autorów, takich jak Rafał Babraj, który stworzył postapokaliptyczną wizję Warszawy w książce „Dystrykt Warszawa”, czy Agnieszka Lingas–Łoniewska i jej kryminał z inspektorem Langerem, tropiącym seryjnego zabójcę.
Z kolei debiutancka powieść „Przez pomyłkę“ Agnieszki Peszek, wodzącej za nos czytelnika, wymuszając na nim ciekawość poprzez zastosowanie retrospekcji zdarzeń, była dla mnie niczym magnes – przeczytałem ją jednym tchem.
Bardzo lubię czytać niedocenionego moim zdaniem Andrzeja Pilipiuka i jego prześmieszny cykl opowiadań „Kronika Jakuba Wędrowycza” lub serię „Oko jelenia”.
Ostatnio często sięgam po nieznane mi dotąd pozycje cenionych i popularnych pisarzy, jak np. Janusza Andrzeja Zajdla, który pisał fantastykę naukową w czasach PRL i uważany jest za prekursora nurtu fantastyki socjologicznej w Polsce. Warto dodać, że jego imieniem nazwano najważniejszą polską nagrodę literacką w dziedzinie fantastyki.
Jakiś czas temu odkryłem świetne kryminały Wojciecha Chmielarza, którymi zaczytuję się do dziś. Myślę, że to właśnie jego książki mogłyby zainteresować słowackiego czytelnika.
Arkadiusz Kugler, Bratysława
Jako osoba ciekawa świata już od dłuższego czasu zagłębiam się w literaturze faktu i czuję, że stanowczo muszę nadrobić zaległości z zakresu literatury pięknej. Chętnie czytam reportaże i pamiętniki z podróży; w tym temacie nie ma dla mnie w Polsce większych autorów niż Mariusz Szczygieł, Andrzej Stasiuk oraz Małgorzata Szejnert.
Inspirującą lekturą od zawsze były dla mnie biografie i wspomnienia. Ostatnio nad Wisłą ukazało się wiele ciekawych tytułów, dotyczących ludzi związanych ze sportem, i kilka takich książek pochłonąłem bez reszty. Przede wszystkim chodzi o opowieść o Jerzym Kukuczce autorstwa Dariusza Kortki.
Jako fan Roberta Kubicy obowiązkowo sięgnąłem również po „Niezniszczalnego” – nieoficjalną biografię polskiego kierowcy F1 autorstwa Cezarego Gutowskiego i Aldony Marciniak, dziennikarzy „Przeglądu Sportowego”. Skutkiem ostatniej świątecznej wizyty w Polsce była wciągająca lektura wspomnień Michała Listkiewicza, międzynarodowego sędziego piłkarskiego i późniejszego prezesa PZPN, spisanych przez Łukasza Olkowicza i Piotra Wołosika.
Książka zatytułowana „Listek” jest prawdziwą kopalnią anegdot prosto z wielkiego piłkarskiego świata. Nie brak tam jednak i gorzkich momentów, związanych z kondycją polskiej piłki. Różnorodność świata owocuje u mnie również zainteresowaniami językowymi – trudno nie analizować i nie porównywać języków obcych, gdy mieszka się za granicą, w dodatku w kraju, gdzie język podobny jest do ojczystej polszczyzny.
Moją ostatnią wakacyjną lekturą była tym razem ciekawa analiza fenomenu wielojęzyczności, która to cecha, jak się okazuje, mocno wpływa na osobowość. Zdecydowanie polecam książkę „Języczni” Jagody Ratajczak, szczególnie znajomym polsko-słowackim małżeństwom, które stoją przed wyzwaniem wychowywania dwu- czy wielojęzycznych dzieci.
Obecnie zaczytuję się w świeżo wydanej przez mojego brata książce poświęconej tajemnicom Budapesztu. „Sekrety Budapesztu” to efekt jego wieloletniej fascynacji tym miastem i tropienia zapomnianych historii w lokalnych archiwach.
Cieszę się, że słowaccy czytelnicy mają coraz większy dostęp do polskiej literatury. Jest to m.in. zasługa wydawnictwa „Absynt”, dzięki któremu moich ulubionych autorów mogę również polecać słowackim przyjaciołom. W słowackich księgarniach ostatnio zauważyłem czeskie wydanie biografii Jerzego Kukuczki.
Cóż, tutaj nad Dunajem zdecydowanie bardziej przystępne niż wydanie polskie, dlatego ten tytuł zamierzam również podarować bliskiej mi osobie na Słowacji. Jestem pewien, że książka spodoba się jej tak, jak i mnie.
Magdalena Zawistowska-Olszewska