post-title Słowak z Warszawy

Słowak z Warszawy

Słowak z Warszawy

 POLSKO-SŁOWACKIE ZWIĄZKI HISTORYCZNE 

Mało kto dzisiaj pamięta o tym, że pod koniec XIX-wieku, kiedy Warszawa przeżywała wielki boom budowlany, ściągnęła tam zupełnie spora grupa słowackich robotników budowlanych.

Słowaccy murarze to historyczny fenomen. Tysiące ich wiosną odchodziło ze swoich biednych wiosek, by budowaćdomy w całej Europie. Wracali dopiero późną jesienią. Mężczyźni zarabiali pieniądze z dala od domu, a ich żony same opiekowały się dziećmi, prowadziły gospodarstwa.

Razem spędzali tylko zimę. Historia tych murarzy to podstawowa opowieść z dziejów narodu słowackiego. Popularny do dzisiaj w Polsce zwyczaj zatrudniania do budowy domów ekip „górali” w pewnym sensie nawiązuje do tamtej tradycji.

Szacuje się, że na początku XX wieku w Warszawie mogło pracować jednocześnie około 300 słowackich murarzy. Część z nich z czasem się tu zadomowiła. Nie wrócili już na zimę na Słowację, ściągnęli żony albo pożenili się z Polkami, pobudowali domy dla siebie.

Ponieważ razem jest raźniej, spora ich grupa zamieszkała obok siebie w Markach pod Warszawą, miejscowości, która w tamtych czasach stanowiła zaplecze budowlane Warszawy (funkcjonowało tu np. aż 5 cegielni). Tuż przed wybuchem I wojny mieszkało tam ok. 80 rodzin słowackich.

Przez kilkadziesiąt lat pielęgnowały one swoją tożsamość i język, ale później stopniowo się polonizowały i były wchłaniane przez polskie otoczenie. Jeszcze w latach 20. istniała słowacka świetlica i wydawano jakieś okolicznościowe gazetki, jednak 10 lat później już tylko grupa starszych ludzi mówiła po słowacku.

Po II wojnie światowej po tych Słowakach została już tylko pamięć – do dzisiaj w Warszawie żyje jeszcze kilka osób, pamiętających o swoich słowackich korzeniach.

Z jednej z takich słowackich rodzin wywodziła się aktorka Apolonia Chalupec, która najpierw spolonizowała swoje nazwisko na Chałupiec, a później pod artystycznym pseudonimem Pola Negri zrobiła światową karierę.

Z innej rodziny, już mieszanej, bo matka była Polką, urodził się w roku 1914 Miroslav Iringh. Jak to często bywa wśród ludzi urodzonych daleko od ojczyzny, Miroslav dumny był ze swego słowackiego pochodzenia. Po skończeniu szkoły średniej próbował swoich sił w dziennikarstwie.

W 1939 roku wraz z ojcem wstąpił do Legionu Czechosłowackiego. W czasie okupacji imał się różnych dorywczych zajęć. Wystąpił o obywatelstwo Państwa Słowackiego i, posiadając w okupowanej Warszawie status cudzoziemca-sojusznika, wykorzystywał to w działalności konspiracyjnej. Jako osoba związana z prasą współpracował z Biurem Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK, proponował wydawanie pism i ulotek dla Słowaków.

W 1943 roku utworzył w Warszawie słowacki komitet polityczny, a następnie zaproponował stworzenie w strukturach warszawskiej organizacji AK plutonu złożonego ze Słowaków. Pluton został przyporządkowany jednemu z rejonów Obwodu Mokotów. Wedle powojennej relacji Iringha udało mu się pozyskać do tego plutonu 28 Słowaków, zamieszkałych w Warszawie i okolicach.

Gdy wybuchło powstanie warszawskie tylko części z nich udało się dostać na miejsce zbiórki. Pierwszego sierpnia było ich ośmiu, a potem kilkunastu. W następnych dniach dołączyło do nich kilkunastu Gruzinów, Węgier, Ormianin i kilkunastu Polaków. Pluton nosił jednak nazwę słowacką, miał też specjalnie przygotowane odznaki narodowe i własny sztandar.

W „Monitorze Polskim” przed czteroma laty pisaliśmy o powstańczych walkach tego oddziału, który walczył na Dolnym Mokotowie, a potem wycofał się w kierunku Powiśla. W połowie września w rejonie ulicy Zagórnej Iringh spotkał się z żołnierzami I Armii, którzy wysadzili desant na Czerniakowie, i razem z nimi przeprawił się przez Wisłę na Pragę…

Po wojnie wrócił do swojego miasta, do Warszawy, gdzie był represjonowany jako akowiec. Po 1956 roku pracował jako dziennikarz, m.in. w Życiu Warszawy. Zmarł w latach 80.

Ot, typowy polski życiorys warszawskiego Słowaka.

 

Andrzej Krawczyk

P.S. Od kilku lat w Warszawie przy ulicy Czerniakowskiej, tam, gdzie walczył słowacki pluton, istnieje skwer noszący imię Miroslava Iringha, a Ambasada Słowacji co roku we wrześniu składa tam kwiaty i organizuje spotkanie kombatantów.

MP 2/2010