OKIENKO JĘZYKOWE
Moda na różne plebiscyty nie mija… Wręcz przeciwnie, tego rodzaju głosowań przybywa. Mamy już coroczne plebiscyty na najlepszego sportowca, kobietę, polityka, grę komputerową, nauczyciela, fryzjera, ratownika, burmistrza, a nawet wikarego oraz proboszcza i wiele, wiele innych. Dlaczego więc nie miałoby być plebiscytu na słowo roku?
Taki właśnie plebiscyt odbywa się w Polsce już od kilku lat pod auspicjami Instytutu Języka Polskiego Uniwersytetu Warszawskiego we współpracy z Narodowym Centrum Kultury. I choć jest on rodzajem zabawy, to jednak podłoże ma solidne!
Otóż prowadzącym plebiscyt językoznawcom chodzi o wybór pojęcia (wydarzenia, przedmiotu czy myśli), które użytkownicy języka są skłonni traktować jako najważniejsze. W tym celu śledzą oni media i wybierają kolejno słowa dnia, tygodnia, miesiąca. Kryterium wyboru jest zwiększona częstotliwość występowania słowa w danym okresie w porównaniu z okresem porównawczym, mierzonym w miesiącach lub latach.
Pozwala ono uchwycić słowa (nazwiska, nazwy miejsc, firm, organizacji, a także rzeczowniki pospolite, czasowniki i przymiotniki), które mówią o tym, kto był bohaterem dnia, czym zajmowali się politycy i urzędnicy, na kim i na czym koncentrowało się zainteresowanie dziennikarzy i czytelników.
Słowo roku jest wybierane przez dwa gremia. Pierwsze to kapituła plebiscytu, złożona z najwybitniejszych polskich językoznawców, zaś drugie to internauci. Ci pierwsi na podstawie wcześniej wyłonionych słów miesiąca, którymi były: awizo, pączek, aneksja, separatysta, powódź, taśma, upał, wirus, konwój, dżihadysta, szpieg, liczyć, kilometrówka i choinka, wybrali słowo roku 2014, którym została… KILOMETRÓWKA!
Być może niektórzy z Państwa spytają, co to takiego, bowiem wyraz ten nie został odnotowany do tej pory w żadnym słowniku. Jest swoistym nuworyszem na językowych salonach, ale nie jest też słowem nowym, gdyż w terminologii administracyjnej oznacza „koszty używania samochodu prywatnego do celów służbowych na podstawie faktycznie przejechanych kilometrów”. A dlaczego właśnie ten wyraz zyskał tytuł słowa roku?
W uzasadnieniu decyzji kapituły prof. Walery Pisarek wspomniał, iż ten właśnie wyraz stał się symbolem, jak ujawnienie drobnego oszustwa polityków zatrzęsło systemem władzy w Polsce. „Niechże kilometrówka jako słowo roku stanie się groźnym memento dla tych, którzy pozwalają sobie na drobne przekręty, i dla tych, którzy je tolerują” – powiedział znany językoznawca. Drugie miejsce w tegorocznym głosowaniu kapituły zajęły ex aequo: procedury, selfie, separatysta, taśmy i zielone ludziki.
Inaczej w swoim głosowaniu, które trwało do końca stycznia, zdecydowali internauci. Ci słowem roku 2014 wybrali separatystę, który to wyraz pojawia się ostatnio codziennie w tragicznym kontekście ukraińskiej wojny. Wybrana przez językoznawców kilometrówka znalazła się na drugim miejscu wraz z aneksją.
Co ciekawe internauci poszerzyli ofertę słów nominowanych do słowa roku – znalazły się w niej następujące wyrazy i wyrażenia: wybory (sfałszowane), selfie, oznaczyć, tagi i otagowany post, masakra, beka, Pendolino, łoł, szczujnia, bynajmniej, zielone ludziki, uprzejmi ludzie, święty, zapitka, twitteromania, target, studniówka, system wyborczy, smartfon, przewodniczący, projekt, odejście, bezglutenowy, narracja, lajki i lajkować, kredyt, kompromitacja, kobieta z brodą, klimat, klawo, instagram, gender, exit poll, embargo, epicki, dron, dodać, być eko, bieda, afera (taśmowa), Ukraina, Soczi, Krym.
Uff… Wszystkie one o czymś mówią, są pewnego rodzaju logo wydarzeń lub spraw, o których było głośno, choć niekoniecznie wszystkie są zrozumiałe przez odbiorcę nieśledzącego dokładnie polskich mediów, np. mieszkającego za granicą. I takim wyrazem jest chyba szczujnia. Określenia tego użył niepokorny poseł PO Stefan Niesiołowski pod adresem – jak sam powiedział na łamach „Gazety Wyborczej” – „prawicowych (głównie) portali internetowych żywiących się ludzką nienawiścią i głupotą”.
Tłumaczył też, skąd się wziął użyty przez niego neologizm. Otóż nawiązuje on do szczwalni, budynku cyrkowego z czasów Stanisława Augusta, w którym szczuto zwierzęta, konkretnie niedźwiedzie. Wyjaśnienie logiczne, zrozumiałe i przekonujące. Ale czy jest to wyraz, który warto zapamiętywać? Chyba nie, bowiem tylko przez chwilę był on hitem medialnym i nie zasługuje na miano swoistego evergreenu. Najważniejsze jednak, by nie był potrzebny!
A czy potrzebny jest plebiscyt na słowo roku? Czemu nie! Jeśli coś dobrze służy upowszechnieniu kultury języka ojczystego, to niech trwa. Zresztą każdy plebiscyt to rodzaj zabawy. A zatem bawmy się, tym bardziej że właśnie trwa karnawał!
Maria Magdalena Nowakowska