W dwudziestą rocznicę powstania polonistyki na Uniwersytecie Macieja Bela w Bańskiej Bystrzycy w dniach 24–25 października 2017 roku odbyła się slawistyczna konferencja naukowa.
Patronat nad nią objęli pan Leszek Soczewica, ambasador Rzeczpospolitej Polskiej w Republice Słowackiej, oraz pan Vladimír Hiadlovský, rektor miejscowej Alma Mater. Wydarzenie, które miało miejsce w Państwowej Bibliotece Naukowej, mieszczącej się w niegdysiejszym Domu Komitackim przy ulicy Lazovnej, swoim udziałem uświetnili pan Jacek Gajewski, dyrektor Instytutu Polskiego w Bratysławie i pan Karol Görner, dziekan Wydziału Filozoficznego UMB.
Na konferencję ściągnęło ponad pięćdziesięciu naukowców ze Słowacji, Polski, Czech, Białorusi, Ukrainy i Rosji i to właśnie oni byli istotą – by nie rzec solą i pieprzem – tego uroczystego spotkania. Sięgam po tę korzenną metaforę nie bez kozery.
Odczyty i prezentacje wprowadziły bowiem ożywczy ferment i prowokowały do dyskusji, które raz stawały solą w oku prelegentów, to znów prowadziły do pieprznych komentarzy, ma się rozumieć, wygłaszanych poza salami obrad, czyli w spowitych zapachem kawy kuluarach. I trudno się dziwić rozgorzałym dyskusjom i burzliwemu przebiegowi obrad, skoro referaty już samymi tytułami wywoływały gęsią skórkę i dreszcz niepokoju.
Dość przytoczyć kilka z nich: „Męski, czyli jaki? Znaczenie przymiotnika męski dawniej i dziś” (dr hab. prof. UW Dorota Zdunkiewicz-Jedynak), „Co to są sprawy kobiece? Uwagi semantyczne” (dr hab. Iwona Burkacka), „Tożsamość starej kobiety w języku i polskiej poezji współczesnej” (dr hab. Iwona Benenowska i dr hab. Beata Morzyńska-Wrzosek) czy „Kulturowy wymiar wypowiedzi Jana Pawła II wygłoszonych na Słowacji” (dr hab. Anastazja Seul).
Aż strach pomyśleć, jakich kolorów nabrałyby rozmowy i w co mogłyby się przerodzić, gdyby do Bańskiej Bystrzycy dotarła pani doktor Simona Mizerová z Uniwersytetu w Ostrawie z wystąpieniem pt. „O najstarszym rzemiośle świata… Kobieta upadła w świetle języka (na przykładzie polskiej i czeskiej frazeologii)”…
Tak czy siak polemikom nie było końca, najbardziej zażarte debaty przeciągnęły się do późnych godzin wieczornych. Przed kolacją, w czasie kolacji i po kolacji trwały dysputy o hezytacji w wypowiedziach słowackich polityków, o strukturach nominalnych oraz ich reprezentacji w tekstach artystycznych, o antropologii literackiej i literaturze antropologicznej, o stereotypie zbanalizowanego zła w filmie Życie jest cudem Roberta Benigniego, o językowym obrazie ryby w polszczyźnie, o wpływie owłosienia na kompleks Piotrusia Pana, o panslawistycznych anachronizmach w rosyjskim myśleniu na temat genetycznego rozwoju języków słowiańskich itp. itd.
W ogniu polemiki stawały wszystkie strony, ktoś wierzgał przeciw ościeniowi (niczym karp rzucony na stół w katolicką Wigilię), ktoś kruszył kopie, ktoś inny z szermierki słownej wychodził obronną ręką. Każdy jednak, co to tego nie ma cienia wątpliwości, wyjeżdżał z Bańskiej Bystrzycy przepełniony pomysłami, zainspirowany i szczęśliwy.
Śmiem twierdzić, że stało się tak nie tylko wskutek płodnej wymiany intelektualnej, lecz także z powodu przyjaznej atmosfery miasta, o którym jego rdzenni mieszkańcy mówią w języku wernakularnym (sic!): Za živa v Bystrici a po smrti v nebi.
Nadmienię tylko, że konferencji towarzyszyła wystawa fotografii Stanisława Ignacego Witkiewicza, którą można oglądać do końca listopada br.
Miłosz Waligórski
Zdjęcia: Gabriela Olchowa, Igor Romanuk