post-title Obowiązkowo należy obejrzeć „Jak najdalej stąd“

Obowiązkowo należy obejrzeć „Jak najdalej stąd“

Obowiązkowo należy obejrzeć „Jak najdalej stąd“

 KINO OKO 

Tę produkcję dosłownie obsypano nagrodami. Paszport „Polityki“ w kategorii film wręczono reżyserowi Piotrowi Domalewskiemu „za konsekwencję i odwagę mierzenia się z problemami podzielonych rodzin i za wsłuchiwanie się w głos Polaków na emigracji”. Na festiwalu w Gdyni nagrodzono scenariusz – również Piotra Domalewskiego – i debiut aktorski Zofii Stafiej.

„Jak najdalej stąd” nominowano w dziesięciu kategoriach do Polskiej Nagrody Filmowej „Orzeł”, film ten nagrodzono również w trzech kategoriach w Cottbus w ramach Festiwalu Młodego Kina Wschodnioeuropejskiego, uhonorowano go także na festiwalach w Chicago, Brunszwiku i Arras. Tak duża liczba nagród wskazuje jednoznacznie, że to film nieprzeciętny, który trzeba koniecznie obejrzeć.

Reżyser i scenarzysta Piotr Domalewski zadedykował film swoim rodzicom. Jego opowieść to ważna historia o relacjach rodzinnych, o fanatycznie religijnej matce, która nie radzi sobie z codziennością, i o ojcu, nieobecnym, bo pracującym w Irlandii, o którym dzieci nic właściwie nie wiedzą poza tym, że co miesiąc przesyła pieniądze, ratujące rodzinny budżet. Fabuła wsparta jest świetnymi zdjęciami Piotra Sobocińskiego juniora.

„Jak najdalej stąd” porusza, wywołuje najprawdziwsze emocje, zdumiewa realistyczną szczerością i bezpośredniością. Są też w tym filmie trzy świetne kreacje aktorskie. Główną bohaterkę Olę Hudzik gra Zofia Stafiej – nowa twarz polskiego kina, aktorka bardzo młoda, która debiutowała w filmie „25 lat samotności”. Jej matkę gra niezawodna Kinga Preis, której ekranowa obecność niemal zawsze gwarantuje bardzo dobre aktorstwo.

Oglądamy również Arkadiusza Jakubika jako spotkanego w Irlandii doradcę, próbującego zrozumieć postępowanie i działania Oli. Aktorzy magnetyzują swą grą, wciągają widzów w intrygę, dzięki czemu reżyser precyzyjnie krok po kroku odsłania kulisy życia polskich emigrantów zarobkowych. To nie jest film tylko o polskiej biedzie, ale przede wszystkim o pewnym stanie umysłu, o marzeniach, których realizacja daje jakieś szanse na lepsze życie.

Ola, zbuntowana siedemnastoletnia dziewczyna z niewielkiego miasta, marzy o samodzielności i własnym samochodzie, uczy się i pracuje na czarno w myjni samochodów, mieszka w bardzo skromnych warunkach z mało zaradną matką i upośledzonym bratem. Ojciec Oli pracuje w Irlandii, żeby dać szansę na normalne życie rodzinie. Niestety, los nie jest dla niego łaskawy i trzeba pojechać po… trumnę.

Ola jedzie w tę podróż z polecenia matki, jedzie w nieznane, do świata ludzi kompletnie jej obcych. Ta wyprawa odmieni i przewartościuje jej życie. W Irlandii musi walczyć dosłownie o wszystko, bo nie ma pieniędzy, a bezduszni urzędnicy po prostu ją ignorują. Bohaterka jednak się nie poddaje i ze wszelką cenę szuka wyjścia z trudnej sytuacji, w której się znalazła.

Film Domalewskiego jest ciekawie skonstruowany, ogląda się go z narastającym zainteresowaniem; dobrze napisane są dialogi, niepozbawione czarnego humoru, a sfilmowane z ironią i dystansem sytuacje pokazują wrażliwość reżysera-scenarzysty. Wcześniejszy film Piotra Domalewskiego „Cicha noc” również dotyczył emigracji i polskich gastarbeiterów.

Ten niełatwy więc temat Domalewski drąży wnikliwie, ale też z niepokojem. Odnajduje swój styl filmowej narracji, dba o ważne elementy składowe: scenografię, montaż i muzykę. Autorką muzyki do „Jak najdalej stąd” jest Hania Rani, a jej piosenka „Uciec jak najdalej” stanowi niezwykle ważny komentarz.

Film chwyta za serce i pokazuje nas, ludzi, nieradzących sobie z codziennością kapitalistycznego świata, ale mających marzenia, szukających szczęścia i wiary w ludzi. To napawa nadzieją.

Domalewski z pieczołowitością i talentem tworzy swój świat filmowy, który bywa porównywany do kreowanych wiele lat temu wizji znakomitego Krzysztofa Kieślowskiego, co stawia młodego reżysera wśród ważnych twórców współczesnego polskiego kina.

Alina Kietrys

MP 6/2021