post-title Pojawiała się i znikała… Aneta Mikitová

Pojawiała się i znikała… Aneta Mikitová

Pojawiała się i znikała… Aneta Mikitová

24.01.1976 – 14.10.2023

 

Pojawiła się przed świętami

„Pamiętam, jak pojawiła się z córką i synem w naszym gronie przyjaciół z Klubu Polskiego w Koszycach. Było to chyba trzy albo cztery lata temu, kiedy spotkaliśmy się w konsulacie honorowym na wspólnym pieczeniu i ozdabianiu pierniczków przed Bożym Narodzeniem“ – wspomina Justyna Dela i dodaje, że zauważyła wtedy, jak bardzo Anetę ucieszyło to, że znalazła się w gronie Polaków, którzy wspólnie pielęgnują polskie tradycje. Na tym jednym spotkaniu nie poprzestała.

„Cały czas jestem duszą w Polsce, przychodzę na spotkania klubowe, bo chcę uczestniczyć w życiu Polonii. Zawsze mi tego brakowało“ – mówiła mi Aneta w styczniu 2022 r., kiedy poznałyśmy się w Koszycach, mieście, w którym mieszkała ponad 20 lat. Wspominała też wtedy, że przed laty przez jakiś czas mieszkała w Dubaju, gdzie zdążyła zżyć się ze środowiskiem polonijnym.

„Żałuję, że nie wiedziałam wcześniej o koszyckiej Polonii, bo zawsze mi się marzyło, by moje dzieci wyrastały w takim środowisku, podobnie jak polskie dzieci znajomych, które obserwowałam w Dubaju“ – dodała wtedy. Ten Dubaj kochała i często tam bywała, bowiem od 1996 roku, zaraz po studiach w Wyższej Szkole Zarządzania im. Leona Koźmińskiego, pracowała przez pięć lat jako stewardessa w Polskich Liniach Lotniczych LOT i tam czasami miewała przerwy w pracy. Podczas  jednej z nich, będąc na plaży, poznała swojego męża – Jaroslava, słowackiego biznesmena z Koszyc. Ślub wzięli w lipcu 2000 roku i Aneta przeprowadziła się z Warszawy na Słowację.

Pojawiła się elegancka

Stenia Gajdošová Sikorska od razu zauważyła w Anecie niespożytą energię. „To było jasne, że mamy do czynienia z nieprzeciętną osobowością. Nie dało się jej nie zauważyć, zawsze była modnie ubrana“ – podkreśla artystka, która projektuje modę damską, nic więc dziwnego, że zwróciła uwagę na styl i szyk Anety.

„Wyjątkowo barwna i dynamiczna dziewczyna“ – podkreśla konsul honorowy RP w Koszycach Konrad Schonfeld, którego z Anetą łączyła wspólna pasja – gastronomia. I choć w czasie, kiedy Aneta prowadziła w Koszycach włoską restaurację o nazwie „Santa Lucia“, jeszcze się nie znali, to i tak po zamknięciu lokalu Aneta chętnie wracała do tej tematyki, dzieląc się swoimi spostrzeżeniami. „To była krótka, ale intensywna znajomość, przegadaliśmy wiele godzin“ – dodaje Konrad. W jego oczach Aneta i jej mąż to bardzo eleganccy ludzie, należący do koszyckich elit.

 

Pojawiła się przy słupie

„Czekałam na męża i dzieci przed blokiem, do którego mieliśmy się wprowadzić. Dosyć zagubiona, bo to był pierwszy dzień w nowym kraju dla naszej polsko-meksykańskiej rodziny. Jak dziecko kręciłam się wokół słupka i wtedy pojawiła się ona!“ – wspomina początek znajomości z Anetą Magda Smolińska.

Była jesień 2010 r. Obok Magdy zatrzymał się samochód, z którego wysiadła Aneta, jakby przeczuwając, że ta „nowa“, pod tym znakiem drogowym to Polka. Od razu zagadnęła po polsku, przełamując bariery. „Po kilku słowach wiedziałam, że jesteśmy na początku serdecznej przyjaźni“ – wspomina Magda i dodaje, że wymieniły się numerami telefonów. Do dziś jej numer przechowuje pod hasłem: „Aneta, Polka“.

Pojawiała się na dworcu kolejowym

Kiedy wybuchła wojna na Ukrainie, Aneta pojawiała się systematycznie w okolicy dworca kolejowego, przed którym stał duży namiot z uchodźcami. „Przyjeżdżam do wolontariuszy, do tego namiotu i po prostu pytam, czego im brakuje“ – mówiła Aneta w marcu 2022 r. w rozmowie dla „Monitora Polonijnego“.

Potem robiła zakupy – to, co było potrzebne: woda mineralna, soczki dla dzieci w małych butelkach albo słodycze. „Nie wyobrażam sobie, żeby w takiej sytuacji nie pomagać. Po prostu odzywa się we mnie nasza polska solidarność“ – mówiła. Opłacała noclegi potrzebującym, we współpracy z bratem z Warszawy załatwiała Ukrainkom, które dotarły do Polski, noclegi, a potem pilotowała ich podróż do Budapesztu.

Z podziwem mówiła o pokornych i wdzięcznych za pomoc Ukrainkach. „Często podróżują z małymi dziećmi, jadą po kilkadziesiąt godzin na stojąco w pociągach, uciekają w tym, w czym stały, a mimo to jest w nich pewien spokój i determinacja“ – mówiła. Widziała w tej sytuacji nie tylko tragizm, ale okazję, by Polacy mogli się odwdzięczyć za pomoc, którą w trudnych czasach dostawali od innych narodów.

 

Pojawiała się na szczytach

„Pokochałam w niej jej silną wolę i przedsiębiorczość. Była i będzie dla mnie przykładem osoby, która nad sobą pracuje, ma wytyczone konkretne cele i spełnia je dla siebie samej, dla własnej satysfakcji“ – mówi Magda, nie kryjąc fascynacji i podziwu, w jaki sposób Aneta znajdowała wewnętrzną siłę na realizowanie nawet najtrudniejszych celów. „Kiedy mój syn zachorował, pomogła nam, kontaktując z najlepszymi lekarzami i wlewając wiarę, że dziecko wyzdrowieje“ – wspomina Magda. Jej pomoc była kluczowa, nic więc dziwnego, że wspomina ją jak anioła stróża.

Pewnym odzwierciedleniem determinacji Anety w dążeniu do celu są zdjęcia umieszczone na Instagramie – na przykład to, opatrzone podpisem: „Veni, vidi, vici“, kiedy we wrześniu 2020 r. zdobyła mierzący 2494 m n.p.m. Krivaň. W sumie 39 postów z różnych miejsc na Ziemi: z Hiszpanii, Portugalii, Gruzji, Sycylii, Francji, Izraela, Albanii, Zanzibaru, Rysów. Kochała podróże, często o nich mówiła. Z polskiego pochodzenia była dumna – obok jej nazwiska na Instagramie widnieje napis: „Polka żyjąca na Słowacji“.

 

Zniknęła, by wrócić

„Od 1 września mieszkam we Wrocławiu“ – napisała do mnie w 2022 r., kiedy ją zapraszałam na pewne wydarzenie w Koszycach. Zaskoczyła wszystkich. „Ale jak to możliwe?“ – dziwiła się Magda Smolińska, nie dowierzając, że jej przyjaciółka mogła tak szybko podjąć decyzję o przeprowadzce do Polski. Zniknęła. Po kilku tygodniach powróciła do Koszyc. Potem były długie miesiące oczekiwania na wyniki leczenia.  W izolacji.

Ostatni post Anety na Instagramie pochodzi z grudnia ubiegłego roku, z szesnastych urodzin syna Maxima. Oprócz syna jest jeszcze 21-letnia córka Nina. „Wspólnie z Anetą organizowałyśmy rodzinne imprezy, razem wychodziłyśmy do teatru, do enoteki na ulicy Hlavnej w Koszycach, wyjeżdżałyśmy na wycieczki“ – wymienia Magda.

 

Zniknęła

Dwudziestego października na koszycki cmentarz, gdzie odbywało się ostatnie pożegnanie z Anetą, przyszły tłumy. Smutek i niedowierzanie.  „Zapamiętam ją jako bezpośrednią i pewną siebie dziewczynę, przed którą otwierają się wszystkie drzwi“ – podsumowuje Justyna Dela. Konrad dodaje, że bardzo będzie jej brakować w środowisku, w którym dopiero co się pojawiła, a Stenia uzupełnia, że najbardziej będzie brakować jej energii i uśmiechu.

Magda wciąż nie może uwierzyć w to „zniknięcie“ przyjaciółki. „Będę jej szukać w licznych wspomnieniach: podczas picia herbaty z dzikiej róży, podczas jesiennej słoty, na zimowym spacerze po ulicach Zakopanego, w ukochanych przez nią Tatrach, podczas każdej wiosennej eskapady po uroczych zakątkach Słowacji i przy lampce wina w promieniach złotego, zachodzącego, letniego słońca.  Spoczywaj w pokoju wiecznym, Anetko!“.

Małgorzata Wojcieszyńska

Zdjęcia: archiwum rodzinne, archiwum Klubu Polskiego Koszyce, Instagram

MP 11/2023