OKIENKO JĘZYKOWE
Polacy uwielbiają wielkie litery. I czasami zastanawiam się, czy stosują je wszędzie dlatego, że nie znają zasad ortografii, czy też może ze względu na swego rodzaju wazeliniarstwo, bowiem użycie wielkich liter, zwłaszcza w wyrazach odnoszących się do osób, wyrażać może szacunek i grzeczność, więc dość często się ich używa, a raczej nadużywa, tak na wszelki wypadek…
Zasady pisowni wielką literą są dość skomplikowane, bowiem najczęściej nie mają logicznego uzasadnienia. Mało tego, ostatnio pod tym względem zaszło sporo zmian i ktoś, kto te zasady przyswoił sobie dość dawno, dziś, wykorzystując wiedzę nabytą lub korzystając ze starszych wydań słownika ortograficznego, może popełniać błędy.
Dlaczego piszę o tym właśnie teraz, choć na ten temat już kiedyś na łamach „Monitora” pisałam? Ano dlatego, że właśnie znów minęły andrzejki (Andrzejki?), mikołajki (Mikołajki?), święta Bożego Narodzenia (Święta Bożego Narodzenia?), zaczął się nowy rok (Nowy Rok?), a za chwilę będę walentynki (Walentynki?), Wielki Post (wielki post?) i święta wielkanocne (Święta Wielkanocne?), których to pisownia wielu Polakom sprawia ogromne problemy.
Przypomnę zatem, że według zasad polskiej ortografii nazwy świąt zapisujemy wielką literą, a więc: Boże Narodzenie, Popielec, Wielkanoc, 3 Maja, Zielone Świątki, zaś nazwy zwyczajów i obrzędów piszemy literą małą, czyli: andrzejki, mikołajki, walentynki itd. Małą literą powinniśmy zapisywać też nazw świąt, jeśli są one peryfrazą, czyli nazwą opisową. Według tej zasady poprawne powinny być zapisy: święta Bożego Narodzenia, święta wielkanocne, środa popielcowa, poniedziałek wielkanocny.
I niektóre z nich nadal są. Wszystkie zaś te nazwy od pewnego czasu można (a niektóre nawet trzeba!) zapisywać wielkimi literami, bowiem tak zdecydowała Komisja Języka Religijnego Rady Języka Polskiego, powołując się na szeroko rozpowszechniony zwyczaj i wyjątkowość świąt, co oznacza, że możliwy (lepszy!) jest zapis Święta Wielkanocne, Środa Popielcowa czy Poniedziałek Wielkanocny. Nadal jednak obowiązuje pisownia święta Bożego Narodzenia. Skąd ten wyjątek? Stąd, że nazwą właściwą i samodzielną jest tylko Boże Narodzenie, zapisywane wielkimi literami, zaś połączone z rzeczownikiem święta stanowi typową peryfrazę.
Takie wyjaśnienie nie jest jednak satysfakcjonujące, bowiem peryfrazami są też np. Wielki Piątek czy Niedziela Wielkanocna, za których pisownią wielkimi literami opowiedziała się wspomniana wyżej komisja. Cóż, widać w jej decyzjach ewidentną niekonsekwencję, bowiem stanowiska językoznawców pod tym względem są podzielone.
Niektórzy z nich nie widzą niczego złego w pisowni Święta Bożego Narodzenia, ale taki zapis uzasadniają względami uczuciowymi, które pozwalają nam pisać wielką literą właściwie wszystko („Użycie wielkiej litery ze względów uczuciowych i grzecznościowych jest indywidualną sprawą piszącego” – taką informację można znaleźć w Nowym słowniku ortograficznym PWN z zasadami pisowni i interpunkcji, red. E. Polański, Warszawa 2003, s. XLVI), co – moim zdaniem – użytkownicy języka wykorzystują zbyt często. Ale w przypadku Świąt Bożego Narodzenia jestem jak najbardziej „za” możliwością zapisu ich za pomocą wielkich liter, choć zapis święta Bożego Narodzenia jest oczywiście poprawny.
Pisząc życzenia bożonarodzeniowe, zwykle łączymy je z noworocznymi. I znów pojawia się problem: czy powinniśmy sobie życzyć szczęśliwego Nowego Roku czy szczęśliwego nowego roku? Przecież chodzi nam o życzenia na cały rok, a nie tylko na święto, przypadające 1 stycznia. Otóż przyjęło się, że takie życzenia zapisuje się tak, jak gdyby dotyczyły właśnie pierwszego dnia roku, czyli poprawny jest zapis szczęśliwego Nowego Roku.
Cóż, znów logiki w tym brak, ale – co zawsze podkreślam – język jest tworem konwencjonalnym, zatem takie nielogiczności są normalne. Warto jednak zaznaczyć, że zapis szczęśliwego nowego roku w noworocznych formułkach życzeniowych nie jest ortograficznym uchybieniem.
Problemów z wielkimi literami jest wiele, Rada Języka Polskiego stara się zasady ich użycia dostosować do wymogów współczesnego użytkownika i zwyczaju językowego. Ale więcej o tym w następnym numerze.
Maria Magdalena Nowakowska