OKIENKO JĘZYKOWE
Tak, tak, proszę Państwa, to znów ja, ze swoimi uwagami na temat polszczyzny. Długo nie pisałam, bowiem wydawało mi się, że przez kilka lat prowadzenia „Okienka językowego” wyczerpałam już listę podstawowych problemów, z którymi borykają się zwykli użytkownicy języka polskiego.
Okazuje się jednak, że te stare problemy są stale aktualne, a na dodatek pojawiają się nowe, jak choćby te ze słownictwem dotyczącym COVID-19, koronawirusa, pandemii itd., o czym pisałam w dwu ostatnich numerach naszego miesięcznika. Myślałam wówczas, że to będzie taki mój „wtręt” na aktualny temat i na tym moje językowe dywagacje się skończą, przynajmniej te w „Monitorze”.
Jednak redaktor naczelna pisma poprosiła mnie, bym swoją rubrykę kontynuowała, gdyż ponoć cieszyła się ona Państwa zainteresowaniem. Nie wiem, czy to nie aby branie mnie pod włos, ale stwierdziłam, że skoro istnieje zapotrzebowanie na tego rodzaju wiedzę, to należy to wykorzystać i pisać, pisać, pisać…
Nie twierdzę, że moje swego rodzaju felietony są genialne, ale zawsze to lepiej, gdy czytelnicy przeczytają je, bo może coś im w głowach zostanie, niż mieliby marnować czas na lekturę bezsensownych wypocin czy wypowiedzi jakichś blogerów, vlogerów i innych (pseudo)celebrytów, czyli ludzi znanych z tego, że są znani, których (nie chcę ich wszystkich wrzucać do jednego worka!) polszczyzna po prostu „uwiera”.
Ktoś może spytać, skąd mam informacje na ten temat. Otóż, przyznaję się, niekiedy sięgam do wspomnianych wyżej przekazów medialnych, by… z żalem stwierdzić, że tak naprawdę na marne idą wszelkie starania o poszanowanie własnego języka i jego poprawność. Dziś bowiem publikuje każdy! Choćby pisząc posty lub komentarze do nich na portalach społecznościowych.
Mówi też każdy, bo każdy używa języka w przestrzeni publicznej. A różne podmioty bazują na tym, choćby poprzez tworzenie rankingów najczęściej popełnianych błędów językowych. Okazuje się, iż błąd językowy pojawia się w Internecie co 6 sekund, a internauci popełniają ich dziennie średnio… 14 188!!! Takie dane opublikowała marka Nadwyraz.com, promująca poprawną polszczyznę i literaturę polską.
Łączna liczba zauważonych i przeanalizowanych przez nią błędów wyniosła w ciągu 12 miesięcy 5 192 736!!! Największymi źródłami błędów w polskim Internecie są Facebook (31,5 proc. zgromadzonego materiału), Twitter (26 proc.) oraz YouTube (16 proc.). Na dalszych miejscach w zestawieniu znalazły się różne portale, fora dyskusyjne, Instagram, recenzje, Wykop i blogi.
Co ciekawe, liczba popełnianych błędów systematycznie rośnie, zaś te, które znalazły się w czołówkach wcześniejszych rankingów, wcale nie zniknęły, a to oznacza, że owe nieprawidłowości przywarły do codziennego języka, są popełniane powszechnie i – niestety – w sposób zautomatyzowany.
Najczęściej pojawiają się błędy ortograficzne, ale nie te, dotyczące konwencjonalnej pisowni, np. ochędożyć czy gżegżółka (któż dziś wie, co te słowa oznaczają, i ich używa!), lecz te, dotyczące zapisu cieszących się ogromną frekwencją partykuł: na pewno, naprawdę, w ogóle, czy łącznej lub rozdzielnej pisowni nie z innymi wyrazami. A przecież tak łatwo choćby „wygooglować” owe formy, by sprawdzić ich poprawną pisownię.
Jacek Wasilewski, w swoim artykule o języku urzędników i polityków (Gazeta Wyborcza, 20.09.2021), napisał: Słowa są jak strój. Raz: zdradzają deficyty – nieudolne użycie słowa bywa niczym spodnie założone tył na przód. Dwa: ujawniają przerost ego – jakby mały pies wchodził na budę, żeby nadąć swój rozmiar. A ja ze swej strony dodam, że stwierdzenie owo dotyczy nie tylko słownictwa, ale języka w ogóle.
Dlatego też, biorąc pod uwagę starą sentencję łacińską: Repetitio est mater studiorum (‘powtarzanie jest matką wiedzy’), postaram się, poczynając od następnego numeru „Monitora”, w niniejszej rubryce znów przybliżać Państwu stare i nowe problemy, które sprawia nam nasz język ojczysty.
Maria Magdalena Nowakowska